W półfinale turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich, który od 29 czerwca odbywa się w Kownie, Biało-Czerwoni przegrali z gospodarzem imprezy 69:88.
Reprezentacja Polski równorzędnym rywalem dla faworyta była jedynie w pierwszej połowie. - Jestem dumny z tego, jak walczyliśmy. Podjęliśmy wyzwanie. Szanuję to wielkie zaangażowanie - przyznał po meczu Mike Taylor.
Schodząc do szatni Litwini prowadzili tylko 46:45. Po zmianie stron mocno poprawili jednak defensywę - w trzeciej kwarcie Polacy zdobyli zaledwie 6 "oczek", a rywale uciekli na dwucyfrowy dystans.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prawdziwe czary! Niesamowity popis Polaków
- W trzeciej kwarcie dobrze broniliśmy, ale sami mieliśmy problemy ze zdobywaniem punktów. Nie trafiliśmy kilku łatwych rzutów, nie potrafiliśmy wykończyć naszych akcji - dodał amerykański szkoleniowiec.
- Staraliśmy się na różnie sposoby zrobić cokolwiek, ale nie wychodziło. Daliśmy im zbudować przewagę, przejęli kontrolę nad meczem i ciężko było wrócić - kontynuował.
Gdzie Taylor widział największe problemy? - Ponownie uważam, że powinniśmy byli zrobić lepszą robotę atakując obręcz i lepiej bronić strefy podkoszowej. Niezwykle istotną kwestią była zbiórka - tłumaczy. Na tablicach Litwini nas "zabili" - wygrali w tym elemencie 38:20.
- To nie tylko zadanie dla wysokich, ale dla całego zespołu. Dwa kluczowe elementy w tym meczu to kończenie akcji i defensywna zbiórka. Te rzeczy mogły sprawić, że rzucilibyśmy jeszcze większe wyzwanie - dodał.
Polacy w Kownie - przed porażką z Litwą - wygrali z Angolą (83:64), a potem dostali lekcję od Słoweńców (77:112). - To dla nas kolejne fantastyczne doświadczenie. Zwłaszcza mecze ze Słowenią czy Litwą - przyznał Taylor.
Dodał, że to wszystko zaprocentuje w przyszłości. - Jestem dumny z tego, co zrobiliśmy tego lata. To wielki progres i krok do przodu. Daliśmy z siebie wszystko, musimy wziąć tą lekcję i czerpać z niej jak najwięcej - zakończył.
Zobacz także:
Niespełnione marzenie polskich koszykarzy. Igrzyska odjechały
Wyjaśniła się przyszłość Waczyńskiego! Polak pozostaje w najlepszej lidze Europy