W tym artykule dowiesz się o:
[bullet=hop.jpg] [b]Hop:
Podopieczni Jacka Winnickiego prezentują się wyśmienicie na początku sezonu 2016/2017. Po czterech kolejkach torunianie z kompletem zwycięstw są na pierwszym miejscu w tabeli PLK.
Na uwagę zasługuje fakt, że Twarde Pierniki grały z drużynami, które były wyżej notowane przed startem rozgrywek. Mowa tutaj o BM Slam Stali, Rosie Radom czy MKS-ie Dąbrowa Górnicza. W ostatniej kolejce Polski Cukier rozbił na własnym boisku Trefl 82:59, mimo że musiał sobie radzić bez Łukasza Wiśniewskiego.
Największym plusem w ekipie Winnickiego jest postawa Polaków, którzy odgrywają czołowe role. Tomasz Śnieg, Krzysztof Sulima, Bartosz Diduszko i wspomniany Wiśniewski udowadniają, że zespołową grą można wiele zdziałać w PLK. Kibice w Toruniu zaczynają zapominać o gwiazdach z poprzedniego sezonu - Maksie Kornijence i Dannym Gibsonie.
[bullet=hop.jpg] [b]Hop:
Na wyróżnienie po czterech kolejkach zasługuje także zespół Mathiasa Fischera. Zgorzelczanie wygrali trzy z czterech pojedynków. We własnej hali ekipa PGE Turowa rozgromiła swoich rywali - ze Starogardu Gdańskiego i z Dąbrowy Górniczej. Szansa na kolejne zwycięstwo już w środę (rywalem AZS).
Nowy szkoleniowiec dość szybko wprowadził swoje porządki i filozofię. Na razie sprawdza się ona bardzo dobrze. Agresywna obrona na niewiele pozwala przeciwnikom. - Na pewno PGE Turów gra bardzo agresywnie w defensywie. Teraz pozostaje pytanie: czy rywal się temu podda? Jeśli tak, to zgorzelczanie mają w garści przeciwnika - tłumaczył niedawno Marek Łukomski, opiekun King Szczecin.
Plus? Postawa Kirka Archibeque'a. Amerykanin, który w wakacje schudł kilkanaście kilogramów, jest w świetnej dyspozycji. Ze średnią 17 punktów na mecz jest najlepszym strzelcem w ekipie ze Zgorzelca.
[bullet=hop.jpg] [b]Hop:
[/b]King Szczecin
Zespół Marka Łukomskiego zbudowany za mniejsze pieniądze niż w zeszłym sezonie prezentuje się bardzo solidnie na początku nowego sezonu. Szczecinianie z bilansem 2:2 zajmują dziewiąte miejsce w tabeli. Pozycja w ligowej hierarchii mogła być jednak znacznie wyższa, gdyby nie fatalnie rozegrana końcówka w meczu ze Stelmetem BC Zielona Góra.
- Myślę, że mielibyśmy swoje szanse nawet na wygranie tego pojedynku, bo z takim założeniem przyjechaliśmy do Zielonej Góry, gdyby nie bardzo twarda obrona zielonogórzan w końcówce, która wymusiła nasze trzy albo cztery straty z rzędu - tłumaczy Łukomski.
Mimo wszystko jego drużyna zaskakuje na początku rozgrywek. Jak na razie żadnej z ekip nie udało się zatrzymać szczecinian poniżej 70 punktów. I to właśnie genialna ofensywa jest największym plusem zespołu z Pomorza Zachodniego. Taylor Brown, Paweł Kikowski, Michał Nowakowski i Russell Robinson strzelają aż miło popatrzeć!
- My staramy się grać "koszykówkę na tak". Nie chcemy grać akcji po 24 sekundy. Zależy nam na tym, by jak najprostszymi środkami zdobywać punkty - podkreśla szkoleniowiec King Szczecin.
[bullet=hop.jpg] [b]Hop:
Należy też docenić postawę mistrzów Polski, którzy wygrali 3 z 4 meczów. Na przeszkodzie do kompletu zwycięstw stanął... brak znajomości przepisów. Do Kutna zespół przyjechał z pięcioma Polakami i nie mógł rozegrać spotkania. O tej wpadce organizacyjnej już zapomniano. Na uwagę zasługuje fakt, że w ostatnim spotkaniu zielonogórzanie odrobili 14 punktów straty do King Szczecin.
- Jesteśmy nową drużyną, zmieniło się kilku zawodników, nie mieliśmy sezonu przygotowawczego, a oprócz porażki z Rosą Radom, w polskiej lidze wszystko wygrywamy. W pucharach przegraliśmy jeden mecz, też trochę pechowo, gdzie w końcówce zabrakło nam obycia razem, mądrości i szczęścia. Tak moglibyśmy powiedzieć, że jesteśmy w tym sezonie bez porażki - tłumaczy Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu BC.
Największym plusem jest postawa Nemanji Djurisicia. Czarnogórzec zaskakuje pozytywnie. Gra z dużą pewnością siebie i to przekłada się na jego statystyki. Ze średnią 14,8 punktu na mecz jest najlepszym strzelcem drużyny w PLK.
[bullet=hop.jpg] [b]Hop:
Beniaminek kapitalnie prezentuje się na starcie nowego sezonu. Krośnianie wygrali 3 z 5 meczów. Ten bilans mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie fatalnie rozegrana końcówka w meczu we Włocławku. Mimo wszystko zespół Michała Barana zasługuje na wyróżnienie - gra bez żadnych kompleksów, mimo bardzo skromnego doświadczenia.
- Naszym celem jest pozostanie w lidze, dysponujemy małym budżetem, a zawodnicy pokazali wielkie serce do gry i momentami grali bardzo widowiskową koszykówkę - mówi Baran.
Plus? Chris Czerapowicz. Szwed świetnie wkomponował się do zespołu z Krosna. To gracz niezwykle wszechstronny - dysponuje bardzo dobrym rzutem z dystansu, ale potrafi także zagrać tyłem do kosza. Jego atutem jest fakt, że w poprzednich sezonach miał okazję grać na międzynarodowej arenie (FIBA Europe Cup i Eurochallenge Cup). To procentuje.
[bullet=bec.jpg] [b]Bęc:
Nie tak początek nowego sezonu wyobrażali sobie przedstawiciele "Stalówki". Drużyna miała rozdawać karty w PLK. Po to właśnie ściągano takich zawodników jak: Szymon Szewczyk, Kamil Chanas, Porter Troupe czy Łukasz Majewski. Po trzech porażkach z rzędu pracę stracił Zoran Sretenovic, a jego miejsce zajął Emil Rajković. Macedończyk w debiucie wygrał z Siarką Tarnobrzeg, ale w ostatniej kolejce przegrał na własnym parkiecie z Polpharmą Starogard Gdański. Znów w klubie zrobiło się gorąco. Tym razem nastąpią zmiany w drużynie. Z zespołem pożegnał się Marvin Jefferson.
[bullet=bec.jpg] [b]Bęc:
[/b]Anwil Włocławek
Podopieczni Igora Milicicia po czterech meczach mają bilans 2:2 - dwa zwycięstwa u siebie i dwie porażki na wyjeździe. Taki wynik nikogo w klubie nie satysfakcjonuje. Tym bardziej, że gra zespołu jest daleka od ideału. To widzą także kibice, którzy podczas ostatniego spotkania z Miastem Szkła wygwizdali drużynę Milicicia. Niektórzy z fanów nawet klaskali po udanych akcjach krośnian.
- Czasami gramy w ataku "na chodzonego". Nie chcemy tak grać, bo ten zespół nie jest tak skonstruowany, by w taki sposób grać i to musimy poprawić - zauważa szkoleniowiec Anwilu Włocławek.
Kilku zawodników na razie nie błyszczy. Celowniki na razie rozregulowane mają Michał Chyliński i Tyler Haws. - To się zmieni - przekonuje trener włocławian.
Do trzech razy sztuka? Anwil w niedzielę zagra na wyjeździe w Słupsku. Czy podopieczni Milicicia przełamią fatalną passę w meczach poza domem?
ZOBACZ WIDEO Andrzej Rusko: Wrócimy na najnowocześniejszy stadion żużlowy na świecie
[bullet=bec.jpg] [b]Bęc:
Wyniki lepsze od gry. Taki wniosek można postawić w przypadku drużyny Robertsa Stelmahersa. Po czterech kolejkach słupszczanie na swoim koncie mają dwa zwycięstwa i tyle samo porażek. Niewiele brakowało, a Czarne Pantery miałyby bilans 0:4, gdyby nie fatalne błędy w samej końcówce koszykarzy AZS-u Koszalin i TBV Startu Lublin w ostatniej kolejce.
Pierwsze niepowodzenia sprawiły, że klub przeprowadził pierwsze zmiany. Od drużyny odsunięto Stanleya Burrella, kontraktując w jego miejsce Chavaughna Lewisa. W niedzielę Czarne Pantery na własnym boisku zagrają z Anwilem Włocławek. Ten mecz pokaże, czy zespół ze Słupska idzie w dobrą stronę. Jeśli podopieczni Stelmahersa ponieśliby trzecią porażkę, niewykluczone są kolejne zmiany. Na radarze są Marcus Ginyard i David Kravish.
[bullet=bec.jpg] [b]Bęc:
[/b]TBV Start Lublin
Lublinianie nie grają źle na początku nowego sezonu. Wciąż pozostają jednak bez zwycięstwa, choć mieli praktycznie trzy wygrane na wyciągnięcie ręki.
W Szczecinie na inaugurację w pewnym momencie mieli nawet dziewięć punktów więcej od rywali, ale przegrali 88:93. Historia powtórzyła się w Krośnie. Podopieczni Andreja Żakelja po pierwszej połowie prowadzili 45:38, ale po przerwie opadli z sił i byli tylko tłem dla dobrze grających krośnian. Ostatecznie przegrali 74:87.
Jeszcze wyżej, bo różnicą 14 oczek (41:27) gracze Żakelja prowadzili w meczu z Energą Czarnymi Słupsk, ale znów nie dowieźli prowadzenia do ostatniego gwizdka sędziego. Po dramatycznej końcówce lublinianie musieli uznać wyższość gości, przegrywając 63:66.
TBV Start ma przed sobą bardzo ważne trzy spotkania. Lublinianie zagrają z Polfarmeksem, AZS-em i Asseco. - Mamy bilans 0:4, ale nie załamujemy się. W kolejnych meczach damy z siebie wszystko - mówi Jarosław Trojan.
[bullet=bec.jpg] [b]Bęc:
Tarnobrzeżanie są jedną z dwóch ekip w PLK, które wciąż pozostają bez zwycięstwa. Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka walczą, starają się, ale to wciąż za mało, by cieszyć się z premierowej wygranej w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Tak chociażby było ostatnio w Radomiu. Goście prowadzili nawet z faworyzowaną Rosą, ale proste błędy kosztowały ich zwycięstwo.
- Szkoda tego meczu. Moim zdaniem nie wykorzystaliśmy końcówki drugiej kwarty, bo prowadząc ośmioma-dziewięcioma punktami nie utrzymaliśmy lub nawet nie powiększyliśmy przewagi, a zmniejszyła się ona do czterech-pięciu punktów - mówi Pyszniak.
Przed Siarką spotkanie z liderem PLK, Polskim Cukrem Toruń, a później seria trzech meczów wyjazdowych - Trefl, King i Polpharma. Czy tarnobrzeżanie będą mogli cieszyć się z wygranej?