Piątka grudnia w I lidze mężczyzn

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Portal WP SportoweFakty, podobnie jak w przypadku najlepszej piątki każdej kolejki I ligi koszykarzy, wybrał najbardziej wyróżniających się zawodników po trzecim miesiącu rozgrywek. Przedstawiamy najlepszą piątkę grudnia.

1
/ 7

Filip Zegzuła (ACK UTH Rosa Radom) - śr. 17,3 pkt. 7,6 as. 4,3 zb. 1,6 prz. eval 17,6

Czy mógł być inny wybór? Nie za grudzień! Zegzuła pokazał się w nim z bardzo wszechstronnej strony. Niektórzy przed sezonem zastanawiali się, czy serio to właśnie on, wobec odejścia Kuby Schenka, będzie odpowiadał za kreowanie gry rezerw Rosy. Liczba asyst Filipa pokazuje, że dla niego dzielenie się piłką, przy jednoczesnym nabijaniu własnych statystyk punktowych, to żaden problem. Zagrał słabiej przeciwko Kotwicy, ale poprowadził UTH Rosę do wygranych z najsilniejszymi w lidze - Sokołem i Spójnią. To się ceni!

2
/ 7

Hubert Mazur (GKS Tychy) - śr. 18,3 pkt. 4,6 zb. 2,3 as. 2,3 prz. eval 21,3

Minęły już trzy miesiące rozgrywek, a zdecydowany lider GKS-u po raz trzeci melduje się w piątce miesiąca. W pewnym sensie to nokaut. Rzucający lub niski skrzydłowy w grudniu porażał wręcz swoją regularnością. Jego wskaźniki evalowe to kolejno 21, 22 i ponownie 21. Dało to GKS-owi dwie wygrane i porażkę. Dobra dyspozycja Mazura w II rundzie może być kluczowa, jeśli tyszanie chcą powalczyć o przewagę parkietu w PO. Ale przyda się też wsparcie i większa regularność w grze jego kolegów.

3
/ 7

Jerzy Koszuta (Max Elektro Sokół Łańcut) - śr. 16,3 pkt. 4,3 zb. 2,6 as. eval 19

Po raz pierwszy w naszym zestawieniu pojawia się doświadczony obwodowy Sokoła Łańcut. Koszuta zagrał dwa bardzo dobre mecze i jeden słabszy - przeciwko rezerwom Rosy w Radomiu. Dwa wcześniejsze były jednak w jego wykonaniu naprawdę bardzo dobre. Przede wszystkim warto podkreślić, na jakiej skuteczności z gry rzucał w grudniu. Blisko 68 proc. to wynik, którego nie powstydziłby się chyba żaden gracz podkoszowy. Poza tym także sporo zbierał i asystował.

4
/ 7

Marcin Salamonik (GTK Gliwice) - śr. 26 pkt. 9,3 zb. 1,6 as. 1,6 prz. eval 31!

Prawdziwy dominator! Wynik, jaki osiągnął w grudniu silny skrzydłowy GTK, to nie jest coś codziennego w I lidze. Można takie statystyki wykręcić w pojedynczym spotkaniu, ewentualnie powtórzyć to po pewnym czasie, ale trzy razy z rzędu? Oto kolejne osiągnięcia evalowe Salamonika w grudniu: 27, 35, 31. Od kolejnych graczy dzieli go pół koszykarskiego boiska. Już w listopadzie był bliski wyboru przez nas, ale po dwóch kapitalnych występach, zaliczył trzy słabsze. Teraz złudzeń nam już nie pozostawił!

5
/ 7

Damian Cechniak (Znicz Basket Pruszków) - śr. 13 pkt. 9,6 zb. 2,6 as. 2,3 bl. eval 21,6

Debiutant w naszym zestawieniu, ale zdecydowanie zasłużony. Zresztą dla całego Znicza Basket grudzień był w końcu udanym miesiącem. Jedyne potknięcie gracze Marka Zapałowskiego zanotowali w Stargardzie, gdzie jednak nie polegli, a przegrali 7-oma punktami, co nie jest dramatem. Najważniejsze jednak, że wygrali z SKK i Kotwicą, czyli bezpośrednimi rywalami w ligowej tabeli. I w tych dwóch starciach były gracz Legii zagrał znakomicie, notując double-double - 16 pkt. i 11 zb. z SKK oraz 15 pkt. i 13 zb. z Kotwicą, dodatkowo dając także 6 asyst i 4 bloki!

6
/ 7

Rezerwowy: Maciej Klima (Max Elektro Sokół Łańcut) - śr. 14 pkt. 10 zb. 2,3 as. 1,3 bl. eval 20

Podkoszowy Sokoła, choć nie trafił po raz trzeci do piątki miesiąca, znalazł się tym razem jako rezerwowy. Grudniowe osiągnięcia Cechniaka i przede wszystkim Salamonika należy bowiem cenić wyżej, niemniej Klima po raz kolejny grał solidnie.

ZOBACZ WIDEO Inter nie dał szans Lazio - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

W Radomiu, gdzie Sokół przegrał, zanotował 16 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty i 2 bloki. Zrobił zatem sporo, aby było inaczej. No i jako jedyny gracz w tym miesiącu osiągnął średnie z double-double.

7
/ 7

Trener: Piotr Bakun (Legia Warszawa) - bilans 3-0

Legia jest jedynym zespołem, który w grudniu odniósł komplet zwycięstw. W dodatku podopieczni Bakuna przejechali się po wszystkich rywalach, wygrywając średnio różnicą ponad 23 punktów. Poza tym wszystkie spotkania stołeczni rozegrali poza domem, co dodatkowo podnosi rangę ich osiągnięcia. Co prawda, poza GKS-em Tychy, mierzyli się ze słabszymi zespołami, aczkolwiek Legia bywała niekiedy tak chimeryczna, że nie można było w ciemno obstawiać jej wygranej nawet z zespołami dysponującymi mniejszym potencjałem kadrowym. Czy zmieniło się to na dobre? Pokaże II runda.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)