W tym artykule dowiesz się o:
Pechowy początek w nowym klubie
Chris Czerapowicz nie miał łatwego początku w Polsce. Przygotowania do rozgrywek drużyna rozpoczęła 17 sierpnia, jednak skrzydłowy z powodu występów w reprezentacji Szwecji dołączył do Miasta Szkła Krosno miesiąc później. Warto podkreślić, iż zawodnik dostał również oferty z innych polskich klubów, jednak włodarze z Podkarpacia okazali najbardziej konkretni.
- Uważam, że to odpowiedni krok w mojej karierze. Duża dała mi rozmowa z trenerem Baranem, który był bardzo konkretny. Przedstawił mi jasną filozofię gry i to w głównej mierze mnie przekonało - podkreślał Czerapowicz.
25-latek zameldował się w Krośnie 21 września. Już pierwszy dzień okazał się dla niego... pechowy. Szwed na obiadowy posiłek przygotował sobie spaghetti z wołowiną. Okazało się jednak, że nie była to wołowina tylko wieprzowina, której Czerapowicz jeść nie może. Z powodu problemów żołądkowych Chris musiał opuścić jeden z treningów beniaminka PLK.
Co ciekawe, zawodnik został wyleczony w Lublinie, gdzie ekipa z Podkarpacia rozgrywała jeden z przedsezonowych turniejów. Jego debiut nie wypadł okazale, gdyż przeciwko Siarce Tarnobrzeg zdobył zaledwie dwa punkty.
Czerapowicz stał się prawdziwym kilerem
Skrzydłowy nie miał wiele czasu na naukę. Szwed dostał przyśpieszony kurs zapoznania się z nowym system gry beniaminka, który w sparingach prezentował wysoką formę. Chris miał być dodatkowym elementem, który podniesie jeszcze jakość zespołu. I tak właśnie się stało.
O ile w pierwszym ligowym meczu z Rosą Radom (73:97) Czerapowicz nie pokazał wielkiej formy, to już kilka dni później w starciu z AZS-em Koszalin (72:65) był wiodącą postacią beniaminka. W kolejnych meczach 25-latek również nie zawiódł, notorycznie zdobywając ponad 20 punktów.
To właśnie wtedy rozpoczął się prawdziwy boom na Czerapowicza, którego nazwisko pojawiało się na pierwszych stronach koszykarskich portali internetowych. - Czuję się bardzo komfortowo w zespole. Dość szybko złapałem wspólny kontakt z kolegami z drużyny, a także trenerem Baranem, który obdarzył mnie sporym zaufaniem. Odgrywam dużą rolę i to mnie satysfakcjonuje. Lubię brać odpowiedzialność na swoje barki. Cieszę, że mam taką możliwość w zespole z Krosna - tłumaczył nam zawodnik.
Wszyscy zastanawiali się kiedy maszyna ze Szwecji złapie dołek. Jemu ciągle jednak było mało. Obrońcy rywali robili wszystko, aby uprzykrzyć mu życie. Wszystko na nic, gdyż 25-latek w dalszym ciągu robił swoją świetną robotę.
Spływały kolejne oferty
Świetna gra Czerapowicza nie przeszła bez echa w Europie. Miasto Szkła Krosno w trakcie sezonu dostawało wiele zapytań z różnych stron kontynentu. Początkowo nie były to oferty, które mogły zadowolić klub oraz samego zawodnika. Włodarze beniaminka wysyłali jasny sygnał w Polskę, że nie chcą oddać swojej największej perełki.
Jego kolejne kapitalne występy sprawiły jednak, że na Podkarpacie zaczęły napływać konkretne oferty związane z wykupieniem kontraktu Chrisa. - Wiedząc, że na 100 procent Czerapowicz nie pozostanie w klubie na przyszły sezon, postanowiliśmy nie robić Chrisowi przeszkód w tym, aby mógł rozwijać się koszykarsko w dużo lepszej lidze - tłumaczy prezes Janusz Walciszewski.
To nie była łatwa decyzja dla beniaminka. Trudno bowiem pogodzić się z odejściem najlepszego zawodnika drużyny, który dał jej tyle dobrego. - Zespół to żywy organizm. Jeżeli zabierze mu się serce, to ten organizm czasami umiera. Nie będziemy chcieli jednak do tego dopuścić. Chcemy znaleźć zawodnika na jego miejsce chociaż wiadomo, że nie będzie łatwo - tłumaczył trener Michał Baran.
Ostatnią misją Chrisa Czerapowicza był Puchar Polski. W nim beniaminek pokazał się z dobrej strony, osiągając wielki sukces w postaci awansu do półfinału. Reprezentant Szwecji wiedział, że za kilka dni opuści Podkarpacie, jednak w obu meczach zagrał na 100 procent swoich możliwości. W pierwszym z nich zdobył 18 punktów, w drugim natomiast 24 punkty.
Świetny koszykarz i wielki człowiek
Chris jest postacią nietuzinkową. Oprócz wielkich umiejętności gry w basket, jest przede wszystkim dobrym człowiekiem. Reprezentant Szwecji jest niezwykle skromną osobą, która nie unika ciężkiej pracy. Szybko złapał kontakt z innymi zawodnikami, którzy zaczęli traktować go jak osobę, którą znają od wielu lat.
Chris był również bohaterem kibiców, którzy podczas meczów czy na portalach internetowych okazywali mu wielkie wsparcie. - To była bardzo trudna decyzja - mówił Czerapowicz. - Czuję się świetnie w Krośnie. Zespół wygrywa, a ja jestem jego liderem. Jako beniaminek mamy bardzo dobry bilans, więc nie było łatwo tak po prostu podjąć decyzję o opuszczeniu drużyny. Chciałem to zrobić w dobrym stylu. Na pewno będę tęsknił za wszystkimi - dodał.
Oficjalne pożegnanie Czerapowicza z zawodnikami i kibicami nastąpiło w niedzielę podczas wspólnego oglądania finału Pucharu Polski w klubie K15 w Krośnie. Nie zabrakło kilku pamiątkowych zdjęć oraz wielu ciekawych wspomnień.
W poniedziałek rano Szwed wyruszył z Rzeszowa w podroż do Warszawy, a stamtąd już do Hiszpanii. Jego nowym klubem będzie BC MoraBanc Andorra.
ZOBACZ WIDEO Cezary Kucharski zdradził plany na przyszłość Roberta Lewandowskiego. Zaskakujący kierunek
Devante Wallace zastąpi Szweda
Już w niedzielę informowaliśmy, że lukę po Chrisie Czerapowiczu wypełni Devante Wallace, który obecny sezon rozpoczął w Polfarmeksie Kutno.
- Życzę Polfarmeksowi wszystkiego dobrego. Wierzę, że wszystko w klubie wróci do normy i zespół zacznie wygrywać. Kibice na to zasługują. Ja odchodzę do drużyny, która walczy o play-offy. Wierzę, że uda nam się to zrealizować - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty.
Obecny sezon jest dla niego dosyć trudny. W niektórych spotkaniach potrafił zdobyć po 20 punktów przy niezłej skuteczności, ale miewał też pojedynki, w których grał bardzo słabo. Amerykanin wystąpił łącznie w 18 spotkaniach, w których notował średnio 10.2 punktu, 2.7 zbiórki oraz 1.4 asysty na mecz.