Odrodzenie czy koniec? Ślęza przed wielką szansą

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ślęza Wrocław po 30 latach może znowu zasiąść na tronie. Po dwóch meczach finałów Basket Ligi Kobiet prowadzi 2:0 z aktualnymi mistrzyniami Polski, Wisłą Can-Pack Kraków.

1
/ 5

Zmienić i poprawić wszystko

Jose Ignacio Hernandez po dwóch meczach we Wrocławiu był pewny, że zarówno w grze, jak i podejściu jego drużyny, trzeba zmienić wszystko, aby dać sobie szansę na walkę o mistrzostwo Polski.

- Musimy zmienić mentalność i sposób gry. Trzeba dołożyć energię i determinację. Musi też być wiara w to, że uda się odnieść zwycięstwa i wygrać tą serię - mówi Hiszpan.

Biała Gwiazda była w finałach w siedmiu ostatnich sezonach. Tylko raz zaczęła decydującą batalię od dwóch porażek. Było to w sezonie 2012/2013. Wtedy Wisła przegrała finały 0:4 z CCC Polkowice.

2
/ 5

Wyczyścić głowę, zapomnieć o wyniku

Ślęza prowadzi 2:0, ale trener Arkadiusz Rusin doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to tak naprawdę nic nie znaczy. Do mistrzostwa potrzeba bowiem trzech wygranych, a ten ostatni krok niekiedy bywa najtrudniejszy.

- W takich seriach liczy się krótka pamięć. Trzeba zapomnieć o tym, co było i skupić się na tym, co przed nami - mówi. Ma też swój cel na wyjazd do Krakowa. - Jedziemy tam po jedną wygraną - przekonuje.

Wrocławianki wygrały już w tym sezonie pod Wawelem. W styczniu w meczu ligowym było 71:55.

3
/ 5

Postać klucz

Jest nią bez dwóch zdań Sharnee Zoll. Prawdziwy tempomat i mózg Ślęzy. To od amerykańskiej rozgrywającej zależy niemal wszystko po stronie wrocławskiej. Doświadczona rozgrywająca doskonale kreuje pozycje swoim koleżankom, a w trudnych momentach sama penetruje pod kosz.

Na tle obwodowych Wisły Can-Pack jest zdecydowanie na innym, wyższym poziomie. Zneutralizowanie tej zawodniczki będzie kluczowe dla Białej Gwiazdy. Pytanie czy da się to zrobić?

U Zoll dodatkową motywacją jest przegrany w tym sezonie Puchar Polski, gdzie dwukrotnie miała szansę zapewnić swojej drużynie wygraną nad... Wisłą Can-Pack.

4
/ 5

Jedna amerykańska strzelba działa wzorowo, druga nie istnieje

Mowa oczywiście o Marissie Kastanek i Meighan Simmons. Rzucająca Ślęzy robi różnicę. W dwóch pierwszych meczach zapisała na swoim koncie 46 punktów i jest bardzo ważną postacią dla aktualnego wyniku serii.

Simmons z kolei jest, a jakby jej nie było. Dwa pierwsze spotkania w jej wykonaniu to zaledwie 4 punkty i 1 celny rzut z gry przy 11 próbach! Jeżeli Amerykanka nie włączy się ze swoją skutecznością Wisła Can-Pack będzie miała olbrzymi problem.

Szczególnie w momencie, w którym uraz stopy nie pozwoli na "normalną" grę Sandrze Ygueravide. Sama Hind Ben Abdelkader nie wystarczy.

5
/ 5

W Krakowie zakończymy sezon?

Wisła Can-Pack ma wszystko w swoich rękach, żeby ta seria nie zakończyła się już w sobotę czy niedzielę. Wszystko to pod warunkiem, że tych finałów krakowianki nie przegrały już w swoich głowach.

W obozie Białej Gwiazdy doskonale wiedzą gdzie mają przewagi, ale wiedzą też, jakie przewagi ma Ślęza. Wrocławianki teoretycznie zagrają bez presji - o ile można mówić o takim stanie rzeczy przy finałach mistrzostw Polski.

Mecz numer 3 odbędzie się w sobotę o godzinie 14:00. Ewentualny czwarty mecz zaplanowano na niedzielę godz. 18:30.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)