W tym artykule dowiesz się o:
10. Damian Lillard (Portland Trail Blaizers) To fundamentalna postać Portland Trail Blazers. - Jest jednym z najlepszych ofensywnych graczy w NBA - tłumaczy "ESPN". 28-letni zawodnik pochodzi z Oakland w stanie Kalifornia. Mimo to nie wyobraża sobie innego scenariusza niż gra w Portland do końca kariery.
- Niewielu zawodników może grać dla jednej organizacji przez całą karierę. Oczywiście ja kocham grać dla Blazers. Uwielbiam życie w tym mieście. Czuje jakbym stworzył połączenie z ludźmi i kulturą miasta tak mocne jak długo występuje na koszykarskim parkiecie - tłumaczy Damian Lillard.
Portland Trail Blazers regularnie pojawiają się w fazie play-off, jednak zazwyczaj nie są w stanie przejść pierwszej rundy. Gdyby nie Lillard, klub okupowałby dolne rejony konferencji zachodniej.
9. Joel Embiid (Philadelphia 76ers) - Prawdopodobieństwo, że środkowy zostanie uznanym najlepszym graczem na świecie jest niewielkie. Joel Embiid jest jednak bardzo zdeterminowany, aby rzucić wyzwanie temu poglądowi - piszą amerykańscy dziennikarze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: heroiczna akcja siatkarza. Po meczu trafił do szpitala
24-letni podkoszowy z Kamerunu słynie z wielkiej pewności siebie. Środkowy nie owija w bawełnę i wierzy w to, że jest w stanie zostać MVP całej ligi. - W końcu byłem zdrowy przez całe lato. Myślę, że jestem w stanie tego dokonać - tłumaczy Joel Embiid. Najpierw zamierza być jednak podbić konferencje wschodnią. Ma ku temu dużą szansę, odpowiednie umiejętności, a także zespół, który powinien mu to umożliwić.
8. Kawhi Leonard (Toronto Raptors)
Amerykanin z powodu kontuzji stracił praktycznie cały poprzedni sezon (zaledwie 9 meczów). Kawhi Leonard wywołał również spore zamieszanie NBA, żądając odejścia z San Antonio Spurs. Ostatecznie trafił do Toronto Raptors, które ma być tylko przystankiem przed transferem do Los Angeles Lakers. On ma nastąpić latem w 2019 roku.
- Jeśli Leonard będzie zdrowy i w pełni zaangażowany w swoją grę, może stać się największą gwiazdę konferencji wschodniej - podkreśla "ESPN".
7. Russell Westbrook (Oklahoma City Thunder) Dopiero na siódmym miejscu znalazł się Russell Westbrook, który już zapracował sobie na miano legendy rozgrywek. Na parkietach NBA rozegrał łącznie 748 meczów. W poprzednim sezonie zasadniczym notował średnio 25,4 punktu, a podczas play-offów 29,5 punktu. Jest specjalistą od zdobywania triple-double. Punktuje, asystuje, zbiera - jest niezwykle wszechstronnym graczem, jednak jego dużym minusem jest skuteczność.
- O jego błędach mówi się zdecydowanie głośniej niż u innych koszykarzy w NBA. Niewielu jest jednak zawodników, którzy potrafią dominować na parkiecie jak on - czytamy w "ESPN".
6. Anthony Davis (New Orleans Pelicans)
Miejsce wyżej od Westbrooka uplasował się Anthony Davis. 25-letni gracz New Orleans Pelicans jest czołową postacią NBA. Długo walczył o nagrodę MVP sezonu 2017/18, jednak ostatecznie przegrał z Jamesem Hardenem oraz LeBronem Jamesem. Znaleźć się w takiej trójce to i tak wielki zaszczyt.
Davis błysnął również w play-offach. Pelicans w pierwszej rundzie wyeliminowali Portland Trail Blazers, a w jednym z meczów zdobył aż 47 punktów. Od sezonu 2016/2017 do 2021/2022 zarobi łącznie 145 milionów dolarów.
4. Giannis Antetokounmpo (Milwaukee Bucks)
Ceniony portal "ESPN" zdecydował się na czwartym miejscu wyróżnić dwóch graczy. Pierwszym z nich jest Giannis Antetokounmpo, który w tym roku pojawił się na okładce gry NBA 2K 19. "Greek Freak" dostąpił tego zaszczytu jako pierwszy zawodnik w historii spoza Stanów Zjednoczonych. - Ciężko pracowałem, żeby być rozpoznawalnym w NBA, a to, że będę na okładce jest spełnieniem marzeń - mówi Giannis.
Jego popularność rośnie z miesiąca na miesiąc. Serca kibiców zaskarbił sobie widowiskową grą. Już teraz przez znanych dziennikarzy stawiany jest na równi z Kevinem Durantem. 23-latek z Milwaukee Bucks ma przed sobą wielką przyszłość. - Dominuje pod koszami niczym Shaquille O'Neal z dawnych czasów. Po odejściu LeBrona Jamesa na zachód, będzie miał ułatwione zadanie na wschodzie – tłumaczy dziennikarz Martenzie Johnson.
4. Kevin Durant (Golden State Warriors)
Tej postaci nikomu przedstawiać nie trzeba. Kiedyś partner Russella Westbrooka w Thunder, a teraz prawa ręka Stephena Curry'ego w Warriors.
Pierwszego lipca oficjalnie stał się wolnym agentem, jednak nikt nie miał wątpliwości, że nadal będzie współpracował z Golden State Warriors. Gwiazdor bardzo szybko porozumiał się z dotychczasowym pracodawcą i podpisał się pod dwuletnią umową. Nowy kontrakt zagwarantuje Kevinowi Duranowi 30 milionów dolarów za najbliższy rok gry oraz 31,5 miliona dolarów za sezon 2019/20.
Durant był MVP finałów 2017 oraz 2018. Jest aktualnie 11. najlepiej zarabiającym sportowcem na świecie według magazynu "Forbes".
3. James Harden (Houston Rockets)
Brodacz z Teksasu to postać nietuzinkowa. James Harden został wybrany MVP sezonu regularnego 2017/18, jednak cały czas pozostaje w cieniu Golden State Warriors. Miał wielką szansę pokonać ich w finale konferencji zachodniej, ale nie wykorzystał atutu własnego parkietu (3:4).
Harden nie spocznie na laurach i zrobi wszystko, aby ściągnąć Wojowników z piedestału. - Potrafiliśmy im dorównać, byliśmy blisko. W zeszłym sezonie pokazaliśmy, że nie odstajemy od nich poziomem. I tak będzie także w przyszłym roku - zapowiada rozgrywający.
2. Stephen Curry (Golden State Warriors)
Stephen Curry czy LeBron James? Dyskusja w Stanach Zjednoczonych nie ma końca. "ESPN" na drugim miejscu zostawił gwiazdę Wojowników, który w poprzednim sezonie notował średnio 26,4 punktu na mecz. Z powodu różnych kontuzji nie może jednak wrócić do poziomu z 2016 roku, w którym rzucał średnio aż 30 "oczek".
Paradoks jest taki, iż w najlepszym sezonie Curry'ego w NBA, mistrzostwo zdobyli Cleveland Cavaliers. Potem nastąpiła dominacja Warriors, która może potrwać jeszcze wiele lat.
Curry w 2017 roku podpisał pięcioletni, maksymalny kontrakt, na mocy którego w sezonie 2018/2019 zarobi ponad 37 milionów dolarów, a w ostatnim roku umowy nawet blisko 46 milionów. Trudno spodziewać się, by Golden State Warriors kiedykolwiek chcieli go wytransferować.
1. LeBron James (Los Angeles Lakers)
Porównywany jest tylko do samego Michaela Jordana. Część ekspertów wskazuje nawet, iż już prześcignął byłą gwiazdą Chicago Bulls. - Jeśli chodzi o statystyki, LeBron jest na tym samym poziomie. Jeśli popatrzysz na cały obraz, nie tylko zdobywanie punktów, ale na zbiórki, na asysty to prawdopodobnie jest już lepszy od Jordana - mówił Scottie Pippen.
Latem LeBron James zdecydował się na kolejną rewolucję w karierze. 33-latek dał się skusić Magicowi Johnsonowi i zakończy wspaniałą karierę w Los Angeles Lakers. Na początku lipca zgodził się podpisać 4-letni kontrakt z Jeziorowcami na sumę 153.3 milionów dolarów.
James pojawił się w Kalifornii i już niedługo zagra w... filmie. LeBron James wystąpi w sequelu słynnego filmu "Kosmiczny mecz", zdjęcia rozpoczną się latem 2019 roku.
Według dziennikarzy "ESPN", w sezonie 2018/19 James będzie numerem jeden w NBA.