Wielkie gwiazdy Energa Basket Ligi nadal bez pracy. Dwóch MVP do wzięcia!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Aż trudno uwierzyć w to, że MVP sezonu zasadniczego (James Florence) i MVP finałów (Ivan Almeida) ostatniego sezonu w Energa Basket Lidze nadal pozostają bez klubu. Są do wzięcia! Nowych pracodawców szukają także inne gwiazdy polskiej ligi.

1
/ 6

James Florence

Nasze zestawienie rozpoczynamy od MVP sezonu zasadniczego, czyli Jamesa Florence'a, który ma za sobą znakomity rok w barwach Arki Gdynia. Amerykanin przeciętnie notował ponad 17 punktów i cztery asysty na mecz. Był jedną z najjaśniejszych postaci w rozgrywkach. Na jego popisy patrzyło się z dużą przyjemnością. Miał cztery spotkania, w których rzucił ponad 30 punktów. Najwięcej (38) zaaplikował Anwilowi w serii półfinałowej.

Wydawało się, że Florence zostanie w Arce. Deklarował chęć dalszej współpracy z trenerem Frasunkiewiczem, który w pełni mu zaufał i dał dużo wolności w ataku. Jego nazwisko pojawiało się w koncepcji zespołu na przyszły sezon, ale ostatecznie na rozegranie wybrano Phila Greene'a, a rolę lidera powierzono Joshowi Bosticiowi.

2
/ 6

Ivan Almeida

Jego nazwisko najbardziej elektryzuje. Jest jednym z głównych architektów dwóch ostatnich mistrzostw Polski zdobytych przez zespół Anwilu Włocławek. W ostatnim finale przeciwko Polskiemu Cukrowi koszykarz notował średnio 17,6 punktu, grając na ponad 50-procentowej skuteczności z gry. Do swojego dorobku dokładał 5,4 zbiórki i 4,9 asysty na mecz. Zgarnął nagrodę MVP. On i Anwil deklarowali chęć dalszej współpracy, długo toczyły się rozmowy, ale ostatecznie nic z nich nie wyszło. Klub postanowił zatrudnić Ricky'ego Ledo, a teraz jeszcze trwają negocjacje z Tony'm Wrotenem, który... w zeszłym sezonie zastąpił Almeidę w zespole Kalevu Tallin.

ZOBACZ WIDEO Joanna Jóźwik wreszcie biega. "Potrzebowałam mocnej głowy"

3
/ 6

Jabarie Hinds

"Nowy Walter Hodge" - taki pseudonim otrzymał Jabarie Hinds, lider Miasta Szkła. Amerykanin dwoił się i troił, by utrzymać krośnieński zespół w Energa Basket Lidze. Ostatecznie nie udało mu się tego dokonać, ale jego osiągnięcia statystyczne zasługują na wyróżnienie. Ze średnią 21,7 punktu na mecz był najlepszym strzelcem ligi. W kilku spotkaniach przekroczył granicę 30 "oczek". 27-letni Amerykanin jest inteligenty, sprytny i świetnie wyszkolony technicznie. Jego panowanie nad piłką i zwody robią wrażenie.

4
/ 6

Kamil Łączyński

Kamil Łączyński jest jedynym graczem na zgrupowaniu reprezentacji Polski, który nadal nie ma klubu na sezon 2019/2020. Celem koszykarza jest wyjazd za granicę, cierpliwie czeka na rozwój wydarzeń. To jest ostatnia rzecz, której brakuje mu do pełni szczęścia w koszykarskiej karierze. - Jeśli uda się to osiągnąć, to za kilka lat będę mógł usiąść na krześle i w spokoju odpalić cygaro - żartuje zawodnik, który był MVP finału w sezonie 2017/2018.

W minionych rozgrywkach też miał duży wkład w zdobycie mistrzostwa Polski. Łączyński miał ważną umowę z Anwilem na kolejny sezon, ale klub zrezygnował z jego usług. - Moim celem jest gra za granicą. Dążę do tego za wszelką cenę. Nawet mogę podpisać umowę w listopadzie. To ostatni moment na wyjazd zagraniczny - przyznaje.

5
/ 6

Josip Sobin

Chorwat Josip Sobin przez trzy sezony był podstawowym środkowym Anwilu Włocławek. Minione rozgrywki musiał przedwcześnie zakończyć z powodu poważnej kontuzji kolana. Sobin jest podstawowym środkowym zespołu mistrza Polski. Wystąpił w 29 meczach, w których przeciętnie notował 9,3 punktu i 5,3 zbiórki. Był żołnierzem Igora Milicicia, świetnie wywiązywał się ze swoich zadań w ataku i w obronie. W Anwilu grać już nie będzie. W tym momencie przebywa w Chorwacji. Zakończył już rehabilitację po urazie kolana. Czeka na oferty. Był jednym z ulubieńców włocławskiej publiczności, która ceniła nie tylko jego grę, ale także ogromne zaangażowanie i determinację.

6
/ 6

Quinton Hosley

Masz Hosley'a, masz mistrzostwo" - takie hasło przestało funkcjonować po ostatnim sezonie, w którym Stelmet z Quintonem Hosley'em zajął dopiero czwarte miejsce i był największym rozczarowaniem rozgrywek. Do tej pory Amerykanin miał zdobyte trzy złote medale w trzech rozegranych sezonach. Na tę magię liczył właściciel klubu Janusz Jasiński, który stał za jego zakontraktowaniem. Koszykarz nie został jednak odpowiednio ustawiony przez trenera Jovovicia. Nie był aż tak ważną częścią w obronie, robił coś, z czego nie był znany. Był aktywny, często był inicjatorem ofensywnych akcji. Decydował się na rzuty z dystansu, sporo penetrował w strefę podkoszową.

Co dalej z 35-letnim koszykarzem? - Chcę grać. Jestem głodny sukcesów. Jeśli pojawi się ciekawa propozycja, to na pewno z niej skorzystam - mówi zawodnik. Wystąpił w 19 spotkaniach Stelmetu Enea BC, w których przeciętnie notował 9,9 punktu i 4,3 zbiórki.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
Patryk Lipski
8.08.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Takie gwiazdy na słabiutko ligę polską jako tako a gdzie indziej to takich zawodników mają na pęczki.  
avatar
Henryk
8.08.2019
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz