Rodzina potwierdziła, że Robin Smith zmarł w swoim mieszkaniu w South Perth. Legendarny krykiecista miał 62 lata. Od dłuższego czasu zmagał się z problemami związanymi z uzależnieniem od alkoholu.
Według relacji bliskich przyczyna śmierci jest nieznana i ma ją wyjaśnić sekcja zwłok. W oświadczeniu podkreślono, że był jednym z najbardziej charyzmatycznych i lubianych graczy krykietowej reprezentacji Anglii oraz poproszono o poszanowanie prywatności.
- To smutny dzień. W latach 80. i 90. był najlepszym angielskim pałkarzem - mówił Kevan James - były klubowy kolega Smitha.
Smith karierę reprezentacyjną zakończył w 1996 roku. "Był ceniony za odważną grę na szybkie piłki i firmowe uderzenie" - wspomina "The Sun".
Trzy dni przed śmiercią Smith wspominał w rozmowie z "The Times" swoją walkę z uzależnieniem i depresją. - Byłem dwukrotnie blisko zakończenia życia. Żałuję, że nie zwróciłem się do przyjaciół. Nie chciałem obarczać ich swoimi problemami. Teraz wróciłem do żywych - dodał.
- Zawsze walczysz, żeby się od tego powstrzymać. Łatwo wrócić do alkoholu. Po tygodniu, w którym znowu zacząłem pić, zobaczyłem profesora, który rozmawiał z moją rodziną, że niekoniecznie mi się uda. Powiedziałem mu, że się zawiodłem. Powiedział: "Jeśli znowu piłeś, to pewnie jesteś kotem z dziewięcioma życiami, bo wielu innych ludzi by tego nie przeżyło". To było ostatnie ostrzeżenie - wspominał.