Jak podaje "Marca", świat kulturystyki przeżywa szok po śmierci Nikity Tkaczuka. Utytułowany sportowiec i Mistrz Sportu w Rosji zmarł 17 maja w wyniku powikłań spowodowanych długotrwałym stosowaniem syntholu.
Synthol to środek służący do sztucznego powiększania mięśni. U ludzi uprawiających kulturystykę jest stosowany do zwiększania objętości tricepsów, bicepsów, mięśni naramiennych czy łydki.
Tkaczuk zdobył uznanie za swoje osiągi, w tym przysiady z obciążeniem 360 kg. Jego obsesja na punkcie wyglądu i presja otoczenia doprowadziły go jednak do skrajności.
Po przebyciu COVID-19 zdiagnozowano u niego sarkoidozę. To poważna choroba płuc, która dodatkowo osłabiła jego organizm.
"Jego nerki odmówiły posłuszeństwa, miał obrzęk płuc, a jego serce tego nie wytrzymało" - przekazała w emocjonalnym oświadczeniu na Instagramie żona sportowca, Maria, również kulturystka. To ona jako pierwsza poinformowała o jego śmierci.
Sam Tkaczuk był świadomy ryzyka, jakie niosło za sobą stosowanie syntholu. "Gdybym mógł cofnąć się do lat 2015–2016, nie zrobiłbym tego. Zrujnowałem swoją karierę sportową" - napisał niegdyś w mediach społecznościowych, ostrzegając innych sportowców.
Federacja Sportów Siłowych w Uchcie wyraziła żal po jego odejściu, podkreślając jego dorobek sportowy i wpływ na środowisko. Nazwano go "wzorowym sportowcem i inspirującą postacią".