W piątek 15 lipca w amerykańskim Eugene rozpoczną się tegoroczne mistrzostwa świata w lekkoatletyce. To najważniejsza impreza tego sezonu. W związku z inwazją na Ukrainę na starcie zabraknie zawodników z Rosji, a także wspierającej ten kraj Białorusi.
Taką decyzję podjęto już w lutym, zaraz po tym, jak rosyjskie wojska wkroczyły na teren sąsiedniej Ukrainy. Od tego czasu trwają bezlitosne bombardowania kolejnych ukraińskich miast. Codziennie w atakach giną cywile.
Szef World Athletics Sebastian Coe na czwartkowej konferencji prasowej odniósł się m.in. do zakazu startów dla Rosjan. - Byłoby nie do pomyślenia, żeby organizować tu mistrzostwa świata ze sportowcami z Białorusi i Rosji. To dwa agresywne narody, które weszły na terytorium niepodległego państwa - powiedział, a cytuje go "Associated Press".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Władze światowej lekkoatletyki za taki ruch krytykuje m.in. trzykrotna mistrzyni świata w skoku wzwyż Maria Lasitskene. Coe odpowiedział jednak, że to MKOl zalecił dyskwalifikację rosyjskich sportowców, a WA była jedną z pierwszych federacji, która podjęła taką decyzję.
Dodano, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie ma planów wycofania się z tego ruchu. To w dużej mierzy dlatego, by zapewnić bezpieczeństwo ukraińskim sportowcom, którzy zakwalifikowali się do mistrzostw świata.
Rosjanie przez światową federację lekkoatletyczną zawieszeni są od 2015 roku. To sankcja za zorganizowanie systemu dopingowego. Zawodnicy startowali jednak pod neutralną flagą. Teraz to wykluczone. Poinformowano też, że zawieszenie zostało przedłużone do listopada.
Mistrzostwa świata potrwają do 24 lipca.
Czytaj także:
MŚ. Medal dla Polski już na początek?
Ruszają lekkoatletyczne MŚ. Oto najwięksi nieobecni w Eugene