Natalia Kaczmarek od etapu półfinałów rozpoczęła zmagania na lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Rzymie. Polka już wcześniej w trakcie sezonu pokazała, że jest w bardzo dobrej formie i można było wymieniać ją wśród kandydatek do medalu.
A po półfinale nic się nie zmieniło - Kaczmarek powalczy o medal. W swoim niedzielnym biegu potwierdziła, że jest w bardzo dobrej formie. Ruszyła mocno, kontrolowała to, co dzieje się na bieżni, a później zwolniła na ostatnich metrach, ale i tak wpadła na metę jako pierwsza (z czasem 50,70 s).
- Biegło się super, choć dawno się tak nie stresowałam. Nie wiem, z czego to wynika. Może z tego, że dość późno zaczęłam te mistrzostwa. Ruszyłam "swoje", lekko odparłam atak zawodniczek obok mnie, a końcówkę całkowicie kontrolowałam i nie musiałam forsować swoich sił do końca - powiedziała na antenie TVP Sport.
W trzecim półfinale obejrzeliśmy Justyna Święty-Ersetic, choć ta nie była wymieniana w gronie zawodniczek, które mogą awansować do finału. Polka, która słynie z mocnego finiszu, tym razem zupełnie go odpuściła. Było to już jednak na etapie, kiedy kwalifikacja do finału wydawała się być nierealna. Jej czas to 52,18 s.
- Powoli, bardzo powoli wychodzę na prostą. Przyjechałam tu z zamiarem powalczenia o najlepszy wynik w sezonie, ale nie będę się usprawiedliwiała. Chciałabym być w finale, ale to jeszcze nie jest ten etap - skomentowała.
Finał biegu na 400 metrów kobiet zaplanowany jest na poniedziałek na godzinę 21:50.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"