Ostatni występ w karierze Polaka na ME. "Mam już dość"

PAP / Adam Warżawa
PAP / Adam Warżawa

- Takie pożegnanie na pewno boli. Ale jestem już zmęczony, mam dość - powiedział Paweł Wojciechowski. Dla doświadczonego tyczkarza to ostatni sezon w karierze. W Rzymie pożegnał się z ME na etapie eliminacji.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Rzymu Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Ostatni w karierze występ Pawła Wojciechowskiego na mistrzostwach Europy nie okazał się dla niego udany. Były mistrz świata w skoku o tyczce nie przebrnął eliminacji, odpadając na wysokości 5,45 m. Tym samym zakończył swoją przygodę z imprezą tej rangi - już bowiem zapowiedział, że to dla niego ostatni sezon w roli czynnego zawodnika.

- Takie pożegnanie na pewno boli. Szykowałem się jednak do tego od kilku lat, więc to żadna niespodzianka. Ten rok miał być lepszy, ale nie jest. Kiedyś trzeba skończyć - postanowiłem, że zrobię to własnych zasadach i spróbować zakwalifikować się na igrzyska. Ale będzie ciężko - nie ukrywał.

Wojciechowski zdaje sobie sprawę, że może mu to się nie udać.

ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"

- Marzenia o igrzyskach odjeżdżają coraz bardziej. Ale może jeszcze się uda, musiałbym mieć trzy konkursy, gdzie zaliczę 5,70 m. Mikroszansa jest, ale nikła ta nadzieja, bo przecież dziś 5,45 m okazało się za wysoko.

Co dalej? 35-latek nie wykluczył pozostania w sporcie. W jakiej roli?

- Na pewno zostanę w wojsku, chcę być żołnierzem, co trwa od 16 lat. Jestem już zmęczony, mam dość. Mam rodzinę, syna, z którym chcę spędzać więcej czasu. Cieszę się z jednej strony, że przygoda się kończy. Może nie do końca jestem spełniony, bo zabrakło medalu igrzysk i 6 metrów. Ale nie można mieć wszystkiego. Może zostanę w sporcie, czekam na propozycje - wyznał.

- Widzę siebie w roli trenera, nie po to zdobywałem wiedzę od 1998 roku, żeby z niej nie korzystać. Bycie działaczem? Może to też jest coś, co mogłoby mnie zainteresować. Sport to jest moje życie.

Przypomnijmy, że kluczowy dla ostatnich lat kariery Wojciechowskiego był start na Wojskowych Igrzyskach Sportowych w Wuhan jesienią 2019 roku. Tam podczas jednej z prób złamał tyczkę i to mocno wpłynęło na jego psychikę. Pojawiły się obawy o ryzyko i kalkulacja. Tyczkarz ujawnił, że nigdy do końca sobie z tym nie poradził.

- Obwiniam to miejsce i tę nieszczęsną próbę bicia rekordu mityngu. Wariactwo, które się nie opłaciło i tego owoce zbieram do dzisiaj. Mentalnie przestało się też dobrze układać po śmierci trenera Czapiewskiego. Zresztą, Wuhan było nieszczęśliwe nie tylko dla mnie jeśli wierzyć w to, co mówią - mrugnął okiem, nawiązując do pandemii koronawirusa.

Kilka dni przed rozpoczęciem ME Wojciechowski zdecydował się opublikowanie wpisu w mediach społecznościowych, w których odniósł się krytycznych komentarzy nt. jego udziału w tej imprezie. Zarzucano mu, że jedzie do Rzymu "na wycieczkę" i że nie ma przecież szans na dobry wynik.

- Nie chodziło mi o siebie, po mnie hejt spływa. Nie skaczę po to, żeby wyglądać dobrze na Instagramie. To jednak nie my ustalamy zasady kwalifikacji. Wszystko w nich jest jasne. Mamy czarno na białym, punkty decydują, kto jedzie na imprezę - wyjaśnił.

W swojej karierze Paweł Wojciechowski zdobył srebrny medal mistrzostw Europy w 2014 roku, do tego dwa krążki w HME - złoto w 2019 roku i brąz w 2017.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty