Niemka wpadła na polską gwiazdę. "O mało nie zgubiłam pałeczki"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Justyna Święty-Ersetic
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Justyna Święty-Ersetic
zdjęcie autora artykułu

- Nie wiem dokładnie co się stało. Niemka biegła szeroko i trochę się "łokciowałyśmy" - relacjonowała Justyna Święty-Ersetic, mówiąc o ostatniej zmianie sztafety 4x400 m i jej starciu z rywalką na ostatniej prostej.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Rzymu Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

3:25,59 s, zwycięstwo w biegu eliminacyjnym i pewny awans do finału mistrzostw Europy. Polska sztafeta kobiet 4x400 metrów spisała się bardzo dobrze podczas wtorkowej sesji porannej w Rzymie i wypełniła zadanie z nawiązką.

Kinga Gacka, Marika Popowicz-Drapała, Iga Baumgart-Witan i Justyna Święty-Ersetic pokazały, że będą na ME walczyć o medal. W eliminacjach serca kibiców zadrżały tylko raz - gdy po wyjściu na ostatnią prostą naszą reprezentantkę próbowała wyprzedzić rywalka z Niemiec.

Eileen Demes biegła za Święty-Ersetic i w pewnym momencie chciała ją wyprzedzić. Biegła jednak na tyle blisko Polki, że delikatnie się zderzyły rękami i Polka na moment straciła rytm biegu. Na szczęście nie upuściła pałeczki i po chwili odpowiedziała znakomitą kontrą, z łatwością i pewnością wygrywając pojedynek.

ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"

- Niemka ruszyła mocno i miałam z nią twardą walkę. W pewnym momencie myślałam, że wypadnie mi pałeczka z ręki, bo zaczęłyśmy się "łokciować". Ale całe szczęście do tego nie doszło, odparłam atak bo miałam dużo sił zachowanych na końcówkę. Taki był cel - awansować i mieć dobry tor w finale. Tam będziemy walczyć - relacjonowała.

Doświadczona sprinterka była bardzo zaskoczona po swoim występie. Powód? Brak wielkiego zmęczenia.

- Paradoks jest taki, że czuję się jak nowo narodzona, totalnie nie odczułam tego biegu. Biegłam w komforcie, na swoich warunkach. Dla mnie to fajne, że mogłam się przetrzeć jak za starych dobrych lat. Dziewczyny też pobiegły bardzo mocno i miałam dobrą sytuację na swojej zmianie.

W finale Polki zostaną wzmocnione niesamowitą Natalią Kaczmarek, która w poniedziałek pobiła rekord Polski czasem 48,98 s i zdobyła złoty medal. Święty-Ersetic wie jednak, że pozostała trójka też musi wykonać wielką pracę.

- Już mówiłam, że w środę nie będzie chwili na ziewanie, od początku do końca trzeba pójść bardzo mocno, żeby wypracować Natalii jak najlepszą sytuację. Nie możemy się łudzić, że ona zrobi wszystko, my musimy zrobić swoje, a dopiero potem wejdzie na scenę królowa 400 metrów i powalczy jak w finale indywidualnym - zakończyła mistrzyni Europy z 2018 roku.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty