Głośno był o niej już w ubiegłym roku, gdy w swojej kategorii wiekowej osiągnęła drugi wynik na świecie na 400 metrów i najlepsze rezultaty w kraju na 200, 300 i 400 metrów w U-18. Do Anastazji Kuś szybko przylgnęła łatka wielkiego talentu polskiej lekkoatletyki. Szum i zainteresowanie mediów w ogóle jej nie przeszkadza.
W tym sezonie 17-latka poczyniła wielki postęp, a na seniorskich mistrzostwach Polski awansowała do finału, bijąc rekord kraju juniorów o prawie pół sekundy! (52,26 s). To w tym sezonie czołowy wynik w naszym kraju, a wśród juniorek drugi najlepszy rezultat w Europie.
- Treningi pokazywały, że może być szybko, ale nie sądziłam, że będzie aż tak szybko. Lubię biegać z seniorkami i kolejny raz pokazałam, że się nie stresuję - mówiła po swoim wyczynie nastolatka, cytowana przez Interię.
ZOBACZ WIDEO: Co się dzieje z Robertem Lewandowskim? "Kadra musi to wyrzucić z głowy"
W finale MP nowego rekordu Polski nie było, ale drugi wynik w karierze (52,90 s) dał jej ostatecznie szóstą pozycję.
- Biegam teraz z dziewczynami, które oglądałam w telewizji. One były moimi idolkami i autorytetami. Niesamowite, że mogę razem z nimi stawać na starcie i jeszcze biegać z nimi na równym poziomie - nie mogła uwierzyć.
Wynik z Bydgoszczy sprawił, że 17-latka może wkrótce znaleźć się w jednej grupie ze swoimi idolkami. Kuś jest bardzo blisko wyjazdu na igrzyska olimpijskie do Paryża.
- Czy powinna jechać? Oczywiście! - stanowczo odpowiada Paweł Januszewski, były mistrz Europy i rekordzista Polski w biegu na 400 m przez płotki, gdy pytamy go, czy trener kadry Aleksander Matusiński powinien włączyć młodą biegaczkę do składu sztafety 4x400 m na igrzyska.
Skąd to pytanie, skoro Kuś jest na dziś czołową polską sprinterką na tym dystansie? Nie brakuje bowiem głosów, że lekkoatletka zdąży jeszcze wyjechać na niejedne igrzyska i by prowadzić jej karierę krok po kroku. Tym bardziej, że w lipcu czekają ją mistrzostwa Europy U-18, a w sierpniu mistrzostwa świata U-20.
Wraz z igrzyskami w Paryżu byłaby to dla jej organizmu duża dawka wysiłku.
Januszewski przekonuje jednak, że wyjazd na największą sportową imprezę świata i tak się jej opłaci.
- Ja nawet bym się nie zastanawiał. Nawet jeśli okaże się, że po igrzyskach będzie dochodziła do siebie choćby dwa lata, że trzeba będzie na nią poczekać. I tak już będzie miała doświadczenie. A przecież w Paryżu nie byłoby wobec niej żadnych oczekiwań. Tam może zobaczyć na własne oczy, że różnica między nią a innymi nie jest tak duża - zapewnia.
Trener kadry Aleksander Matusiński będzie mógł zabrać do Paryża grupę złożoną najprawdopodobniej z ośmiu sprinterek. Ze swoim tegorocznym rekordem kraju juniorek Kuś jest na liście najszybszych Polek numerem siedem. Do tego słowa szkoleniowca nt. młodej sprinterki są bardzo wymowne.
- Wynik Anastazji Kuś w tak młodym wieku szokuje, w tej kategorii wiekowej to poziom światowy. Można powiedzieć, że ma duże szanse na wyjazd na igrzyska - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" trener kadry.
A w Paryżu nasze sprinterki czeka trochę biegów. Już wiadomo, że w eliminacjach i finale sztafety mieszanej nie zobaczymy Natalii Kaczmarek, która chce się skupić na starcie indywidualnym, gdzie ma szansę walczyć o olimpijski medal. Już więc na samym starcie lekkoatletycznych zmagań będą do zagospodarowania dwa miejsca w sztafecie, oby także w finale.
- Lekkoatletyka jest wymierna. Jeśli jest w grupie najlepszych, zrobiła wynik, powinna jechać, a wiek nie ma tu żadnego znaczenia. Jeśli ktoś ma charakter, to będzie go miał nadal - podsumowuje Januszewski.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty