Zupełnie nie tak miały wyglądać przygotowania Wojciecha Nowickiego do nowego sezonu. Mistrz olimpijski, pięciokrotny medalista mistrzostw świata i trzykrotny mistrz Europy w rzucie młotem zamierzał przepracować zimę, wejść spokojnie w sezon i budować szczyt formy na wrześniowe mistrzostwa globu w Tokio.
Wprawdzie ostatnia część tego planu się nie zmieniła, jednak pojawił się ogromny niepokój.
36-latek wyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty, że dopiero niedawno rozpoczął normalnie trenować. Powód? Aż przez cztery miesiące doskwierał mu poważny ból nogi, który ograniczał jego możliwości ruchowe podczas zajęć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pokazał, ile ma koszulek Messiego. To coś więcej niż kolekcja
Wszystko sprawiło, że wraz z trenerką Joanną Fiodorow musieli zmienić plan na kolejne miesiące. O szczegółach opowiada sam zainteresowany:
- Jak moja dyspozycja? Niestety, ale muszę się cieszyć tym, że od pięciu tygodni normalnie trenuję - ujawnia Nowicki. - Aż przez cztery miesiące nie mogłem się uporać z bólem w lewej nodze, dopiero w kwietniu mogłem wejść w normalny trening.
Kiedy doszło do kontuzji? Według jego teorii musiało się to stać w okolicach igrzysk olimpijskich w Paryżu.
- Mam wrażenie, że musiało się coś stać w trakcie igrzysk olimpijskich lub tuż przed, gdy byłem w szczycie formy. Nie czułem tego wtedy, bo organizm był mocno przygotowany. Dopiero po zakończeniu sezonu, gdy miałem już wolne, zaczął mi dokuczać ból w mięśniu czworogłowym. Z czasem się to nasilało, próbowaliśmy starać się go wzmocnić, ale szło to opornie. Szukaliśmy przyczyny i nie sądziłem, że to zajmie aż cztery miesiące - żałuje.
Jak w ostatnich miesiącach wyglądały więc jego treningi? Nowicki robił to, co mógł. Skupiał się przede wszystkim na uratowaniu techniki i na szczęście, to się udało.
- Robiłem, co mogłem, dostosowywałem plan do tego, na co mi pozwalało zdrowie. Nie byłem jednak w stanie w pełni wykorzystać nogi, rzucałem na niskiej prędkości, aby tylko przetrzymać technikę. Na szczęście ona nie ucierpiała, co jest bardzo pozytywne. Mam jednak duże braki motoryczne, nogi dopiero zaczynają pracować. Z tygodnia na tydzień zaczynam się wzmacniać, ale potrzeba czasu. Podjęliśmy więc decyzję, żeby starty traktować bardziej jako sprawdziany, a skupić się jedynie na przygotowaniu do mistrzostw świata w Tokio - mówi.
Nie da się ukryć: tak długa przerwa w wykonywaniu pełnego treningu będzie miała ogromny wpływ na wyniki naszego młociarza w trakcie sezonu: - Miało to wyglądać zupełnie inaczej, musieliśmy jednak zmienić plany. Trening, który miałem wykonywać zimą, robię dopiero teraz. Ale coś kosztem czegoś, w trakcie sezonu nie będzie wielkich wyników, nie ma cudów, ogromna szkoda, ale nie było wyjścia.
- To dla mnie nowość, przez 10 lat nie miałem tak naprawdę poważniejszych problemów ze zdrowiem. Pierwszy raz się z tym borykam, ale muszę się z tym zmierzyć. Najważniejsze, że ból zniknął i według fizjoterapeuty robię progres, zakres ruchu nogi jest coraz większy - dodaje.
Problemy nie oznaczają jednak, że Nowickiego będziemy oglądać na zawodach rzadziej niż w poprzednich latach. Fani muszą się jednak przyzwyczaić, że Polak nie będzie walczył, przynajmniej na razie, o czołowe lokaty.
- Czy startów będzie mniej? Nie, będę starał się startować gdzie tylko mogę, choć nie ukrywam, że będę raczej w ogonie stawki. Pojawianie się na zawodach będzie mi jednak potrzebne, trzeba jakoś budować pewność siebie, obyć się, obserwować rywali. Będziemy też podczas startów sprawdzać, na jakim etapie jesteśmy - ujawnia.
Liczy, że po pierwszych występach internauci, do których być może nie dotrą wieści o jego problemach, nie będą go zbyt mocno krytykować
- Pierwszym startem będzie występ na Memoriale Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy. Na pewno będzie to szok i duże zaskoczenie dla kibiców, będą się zastanawiać, co się ze mną dzieje. Dla mnie też to będzie coś nowego, muszę się do tego mentalnie przygotować, zachować spokój i powoli iść do przodu. Mam tylko nadzieję, że fani nie będą mnie za bardzo linczować. Bo zdrowie mam jedno i muszę o nie dbać. Nikt nie mógł przewidzieć takiej sytuacji - przyznaje.
Szczęściem w nieszczęściu naszego mistrza jest data tegorocznych mistrzostw świata w Tokio. Te zaplanowano na połowę września (13-21), a nie jak zazwyczaj na sierpień lub jak trzy lata temu na końcówkę lipca. Tak czy inaczej, żeby w stolicy Japonii walczyć z najlepszymi, trzeba będzie rzucać bardzo daleko.
- Ile? Trudno powiedzieć, ale żeby być blisko podium trzeba będzie osiągać wyniki powyżej 80 metrów. Zobaczymy, jak potoczy się sezon, który jest długi i do września jest dużo czasu. To akurat jest plus, że w tym roku mistrzostwa świata są później, mam trochę czasu i nie muszę lecieć z treningiem na hura i znowu sobie czegoś nie zrobić. Wierzę, że jestem w stanie się odbudować, przeszłości nie zmienię, muszę się zmierzyć z tym, co jest - podsumowuje.
Wielu polskich lekkoatletów rozpocznie starty w sezonie wcześniej od Nowickiego, bo już 23 maja. Tego dnia na Superauto.pl Stadionie Śląskim w Chorzowie odbędzie się 71. ORLEN Memoriał Janusza Kusocińskiego. Wejściówki na zawody dostępne są w sieci sprzedaży ebilet.pl.
W imprezie zobaczymy takie nasze gwiazdy jak Anita Włodarczyk, Ewa Swoboda, Justyna Święty-Erseic, Pia Skrzyszowska, Piotr Lisek, Maria Andrejczyk czy Jakub Szymański.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty