Skrzyszowska niemal trzęsła się z zimna. "Masakra"

Materiały prasowe / Łukasz Szeląg / Na zdjęciu: Pia Skrzyszowska
Materiały prasowe / Łukasz Szeląg / Na zdjęciu: Pia Skrzyszowska

- Przez trzy tygodnie ani razu nie trenowałam na zewnątrz, masakra - ujawniła Pia Skrzyszowska. Niskie temperatury pokrzyżowały plany polskiej płotkarki, która mimo problemów wygrała bieg na Memoriale Janusza Kusocińskiego w Chorzowie.

W tym artykule dowiesz się o:

12,73 s i najlepszy wynik sezonu w Europie. Pia Skrzyszowska może być zadowolona ze swojego startu na Memoriale Janusza Kusocińskiego, na którym pewnie wygrała bieg na 100 m przez płotki. Tym bardziej może czuć satysfakcję, jeśli weźmie się pod uwagę okoliczności.

Temperatura w piątkowy wieczór na Stadionie Śląskim w Chorzowie oscylowały bowiem w okolicach 10 stopni Celsjusza. Po biegu Skrzyszowska nie ukrywała, że bardzo odczuwa chłód i szybko pobiegła po bluzę, a następnie ciepłą kurtkę.

Przed dziennikarzami i tak jednak niemal przeskakiwała z nogi na nogę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać

- Ja lubię jak jest ciepło i trochę wieje, dziś było zupełnie inaczej. Ale myślałam, że będzie gorzej. Nigdy wprawdzie nie chodziłam w sezonie letnim w zimowej kurtce, ale trudno, zawsze to jakieś nowe doświadczenie - śmiała się płotkarka.

I ujawniła, że przez temperatury panujące przez ostatnie tygodnie w całej Polsce musiała wraz z tatą zmienić plan treningowy.

- Byłam na zgrupowaniu w RPA, ale potem przez trzy tygodnie pobytu w kraju ani razu nie trenowałam na zewnątrz. Było tak zimno, że masakra. Dopiero tutaj w czwartek zrobiłam pierwszy rozruch i to w deszczu. Nie był to więc dobry prognostyk - opowiadała.

Co teraz? Skrzyszowska zdradziła, że rusza teraz w trochę cieplejszy klimat.

- Wolałabym lesze warunki, dlatego teraz wyjeżdżam na dwa tygodnie do Maroka, tam w cieple postaram się doszlifować formę. Często w maju jeździliśmy do Belek, w tym roku odpuściliśmy, chciałam po prostu więcej czasu w domu i nie żałuje. No ale pogoda nie pozwalała na wszystko, co chcieliśmy robić.

Nie ma wątpliwości, że trening w hali nie wygląda tak samo, jak na otwartym stadionie. - Na stadionie można lepiej trenować szybkość, w hali tego nie ma. Nie są to idealne warunki do treningu, ale robimy co możemy - zdradziła.

Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, wynik uzyskany przez Skrzyszowską trzeba doceniać. A przecież był to jej dopiero trzeci start w sezonie - wcześniej w Chinach uzyskiwała wyniki 12,81 s i 12,74 s. Progres jest więc widoczny.

- Myślę, że w lepszych warunkach dziś mogłabym uzyskać wynik w okolicach 12,60 s, może szybciej, ale to wróżenie z fusów. Może też fakt, że miałam przewagę nad rywalkami sprawił, że nie było szybciej - podsumowała.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (1)
avatar
yes
24.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie można tego komentować... 
Zgłoś nielegalne treści