Adrianna Sułek-Schubert zyskała ogromne wsparcie w przygotowaniach do kolejnych igrzysk olimpijskich w Los Angeles. Polska wieloboistka została nowym członkiem grupy Orlen Team, obok niej dołączyli do niej także Pia Skrzyszowska, Anna Matuszewicz, Maksymilian Szwed i Jakub Szymański.
26-latka nie ukrywa zadowolenia z tego wyróżnienia i w rozmowie z WP SportoweFakty ujawnia, co to dla niej znaczy.
- Bardzo się cieszę, że zostałam obdarzona zaufaniem, że jestem w stanie wrócić na najwyższy poziom i zdobyć medal na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles. I to pomimo tego, że w ubiegłym roku urodziłam dziecko i moja obecna forma nie jest taka, jak jeszcze przed ciążą - przekonuje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spełnił dziecięce marzenie. Te zdjęcia mówią wszystko
- Bardzo się cieszę, że otrzymałam wsparcie od sponsora, który będzie ze mną na dobre i na złe, co daje mi poczucie spokoju i możliwość przygotowań do największych imprez - dodaje rekordzistka Polski.
Bardzo ważną wiadomością dla Sułek-Schubert jest też wsparcie finansowe. Wieloboiści mają mniejsze możliwości zarobku w trakcie sezonu - ich konkurencji nie ma choćby w cyklu Diamentowej Ligi.
- To dla mnie ogromne wsparcie, dzięki temu będę mogła się przygotowywać w komfortowych warunkach, nie muszę się też martwić o wyjazdy na zawody, gdzie organizator nie pokrywa kosztów przejazdu i pobytu. To ważne aspekty, by powoli wracać do światowej czołówki - potwierdza.
Na początku czerwca Sułek-Schubert wystartowała w mistrzostwach Polski, w których zdobyła srebrny medal. Ten miał dla niej słodko-gorzki smak. Z pozytywów? Niezły występ w skoku w dal (6,19 m) w porównaniu do wcześniejszego występu w Gotzis (5,87 m).
- Dużym plusem był dla mnie jednak skok w dal, poprawa o prawie 40 centymetrów daje mi dużo optymizmu. Rezerwy? We wszystkim! Oszczep? Już go polubiłam, nie sprawia już mi takiej przykrości jak wcześniej - śmieje się wieloboistka.
- Chciałam wygrać, nie jest dla mnie łatwe być drugą, to mój pierwszy srebrny medal w karierze na MP. Nie traktuję tego jako porażkę, ale lekcję, by w przyszłości nie startować, gdy nie jestem w pełni gotowa - tłumaczy.
Srebrna medalistka halowych mistrzostw świata, halowych mistrzostw Europy i mistrzostw Europy na otwartym stadionie ujawnia nam, że choć stara się o uzyskanie kwalifikacji na tegoroczne mistrzostwa świata w Tokio, to niewykluczone, że ostatecznie z nich zrezygnuje!
- Celem występu na mistrzostwach Polski było poprawienie swojej pozycji w światowym rankingu i uzyskać lepszy wynik niż rok temu, czyli 6007 punktów. Udało się i powinnam uzyskać kwalifikację na mistrzostwa świata. Ale jeszcze nie wiem, czy tam wystartuję. Decyzję, wraz z trenerem, podejmiemy później - wyznaje.
Polka musi liczyć na awans ze światowego rankingu, w którym obecnie zajmuje 25. miejsce. Do zapewnienia sobie startu w Tokio brakuje już niewiele. Jej cel numer jeden się jednak nie zmienił. Już kilka miesięcy temu wieloboistka przekonywała, że najważniejszą imprezą są dla niej przyszłoroczne Halowe Mistrzostwa Świata w Toruniu.
- Tak, to mój cel numer jeden. Chyba nie ma nic piękniejszego, niż start na własnej ziemi, przed własną publicznością, przy wsparciu najbliższych i rodziny - kończy.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty