Środowe ogłoszenie zakończenia współpracy między Piotrem Liskiem a Marcinem Szczepańskim wywołało duże poruszenie w środowisku lekkoatletycznym. Choć rozstanie wisiało w powietrzu od tygodni, dopiero teraz zostało oficjalnie potwierdzone.
- Tak naprawdę nie jest to do końca moja decyzja, trochę zostałem postawiony przed faktem dokonanym. Trener postanowił poświęcić się młodej grupie polskich tyczkarzy i Emanuilowi Karalisowi. Zaproponował mi, że mogę być dalej w tej ekipie podczas zgrupowań. Jednak ta forma mi nie odpowiadała - wyjaśnił tyczkarz w rozmowie z WP SportoweFakty (---> WIĘCEJ TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spędziła urodziny na Malediwach. Co za widoki
W poszukiwaniu nowego trenerskiego układu Lisek postawił na rozwiązanie nietypowe, ale bardzo osobiste. Na pierwszym etapie zmian poprowadzi go żona - Aleksandra Lisek, z domu Wiśnik, była mistrzyni Polski w skoku o tyczce.
Aleksandra Lisek przez lata była blisko sportu - najpierw jako zawodniczka, później jako obserwatorka z trybun i obozów treningowych męża. Teraz jej rola ulegnie zmianie.
- Dziękuję PZLA, że nie zamknął się na żadne rozwiązania, także i te, które są "ciekawe". Myślę, że na razie będzie mi pomagać małżonka, bo tak wychodzi, że jest dobrym szkoleniowcem. Ma dobre oko, i przez ostatnie 10 lat, ale i te lata swojej kariery. Wierzę, że będzie w stanie mi pomóc - ocenił Piotr Lisek w rozmowie z Interią.
Lisek wciąż próbuje skutecznie zaatakować wysokość 5.82 m, którą ostatni raz pokonał rok temu w Poznaniu. Tam też wystartuje w najbliższą sobotę podczas Memoriału Czesława Cybulskiego.
Poniżej Piotr Lisek z żoną: