Piątkowe eliminacje w rzucie oszczepem pań miały słodko-gorzki smak dla Polek. Miejsca w finale nie zdołała wywalczyć Maria Andrejczyk, która przed czterema laty wywalczyła w Tokio olimpijskie srebro. Sztuki tej dokonała z kolei nasza debiutantka, Małgorzata Maślak-Glugla. 24-latka uzyskała wynik 61.79 m, poprawiając rekord życiowy.
Wielkim rozczarowaniem gospodarzy był fakt, że do finału nie awansowała największa nadzieja na złoto, Haruka Kitaguchi. Obrończyni tytułu z Budapesztu i mistrzyni olimpijska z Paryża rywalizację tę obserwowała więc jedynie z perspektywy kibica.
ZOBACZ WIDEO: Niesamowita scena podczas spotkania. Dziewczyna podeszła do polskiej mistrzyni
Maślak-Glugla od początku nie potrafiła odnaleźć się w pierwszym finale MŚ w karierze. Rozpoczęła od 57.80 m, co wydawało się jedynie odległością na rozkręcenie. Niestety, był to najlepszy rzut Polki w tym konkursie.
W drugiej próbie 24-latka osiągnęła bowiem 56.58 m, a trzecią spaliła. To sprawiło, że Maślak-Glugla zakończyła rywalizację na ostatniej, 12. lokacie i po trzech próbach mogła obserwować dalszy rozwój wydarzeń z ławki dla zawodników. Polka i tak może być jednak zadowolona z tego sezonu, bowiem sam awans do finału MŚ to solidny wynik.
Złoto wywalczyła dość niespodziewanie Juleisy Angulo. Ekwadorka, która do Tokio przyjechała z 14. wynikiem spośród wszystkich zawodniczek, w najlepszej próbie osiągnęła 65,12 m, poprawiając rekord życiowy. Srebro zdobyła Łotyszka Anete Sietina (64.64 m), która w ostatniej próbie wyprzedziła Australijkę Mackenzie Little (63.58 m).
Niezadowolone ze swojego występu z pewnością mogą być faworytki, które jako jedyne w tym sezonie przekroczyły granicę 67 metrów. Austriaczka Victoria Hudson zajęła dopiero 10. miejsce, a Serbka Adriana Vilagos była 8.