To robi wrażenie po starcie Polaków na MŚ. I budzi obawę [OPINIA]

PAP / Na zdjęciu: Maria Żodzik
PAP / Na zdjęciu: Maria Żodzik

Jeden medal dla Polski na mistrzostwach świata to mało. Ale takie są realia, a ogólna ocena występu Biało-Czerwonych w Tokio nie może być jednoznacznie negatywna.

Tak jak żartował dziennikarz TVP Sport Michał Chmielewski, po skoku Marii Żodzik po medal mistrzostw świata w Tokio, cały zarząd Polskiego Związku Lekkiej Atletyki musiał głęboko odetchnąć.

Urodzona na Białorusi, startująca w Biało-Czerwonych barwach dopiero od kilkunastu miesięcy zawodniczka "uratowała" naszą lekkoatletyką przed wizerunkową porażką. A reprezentację Polski przed najgorszym występem na MŚ od 38 lat pod względem liczby krążków.

To jednak tylko jedna strona, nomen omen, medalu. I prawdy o występie kadry w Tokio.

Było lepiej, niż mogło być

Nawet gdyby Żodzik nie wspięła się na wyżyny swoich możliwości i w niezwykle dramatycznym konkursie skoku wzwyż kobiet nie zdobyła medalu, trudno byłoby uznać występ reprezentacji Polski za wybitnie nieudany. Byłby to z pewnością cios wizerunkowy, wypominany władzom PZLA przez wiele kolejnych miesięcy.

ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"

Ale z naszą kadrą wcale nie było tak źle, jak można sądzić tylko po tabeli medalowej. Tak naprawdę zdecydowana większość reprezentantów Polski zajęła na MŚ lepsze miejsca, niż można się było spodziewać.

Dowód?

Jak wyliczył niezawodny statystyk Tomasz Spodenkiewicz, aż 77 proc. występów naszych lekkoatletów kończyło się wyższym miejscem, niż to wynikało z list startowych! Procent startów poniżej oczekiwań? 21.

Bo choć po cichu wielu kibiców liczyło na medal, czwarte miejsce Natalii Bukowieckiej w finale biegu na 400 metrów było czymś więcej niż mogliśmy się spodziewać przed startem MŚ. Podobnie jak piąte pozycje Pii Skrzyszowskiej czy Katarzyny Zdziebło.

Szansę na medal miała mieć sztafeta mix 4x400 metrów. I miała, zabrakło przecież zaledwie 0,02 sekundy. Znacznie dalej od medalu była sztafeta kobiet 4x400 m, jednak piąte miejsce na świecie jest w obecnej sytuacji teamu Aleksandra Matusińskiego bardzo wartościowe.

Tak jak siódma lokata Klaudii Kazimierskiej w niezwykle mocno obsadzonym finale 1500 metrów, która przy okazji pobiła rekord życiowy.

Mogliśmy się łudzić, że o podium powalczą Paweł Fajdek i Anita Włodarczyk. Rzut młotem przez lata przynosił nam gros medali na największych imprezach, jednak złota era tej konkurencji w Polsce powoli się kończy. Nasze legendy młodsze już nie będą, a młodsi rywale, zwłaszcza wśród mężczyzn, wynieśli poziom rywalizacji na niesamowity poziom.

Druga strona medalu

Łącznie nasi lekkoatleci dziewięć razy zajmowali miejsca w czołowej "8", zdobywając dla Polski 36 "oczek" w klasyfikacji punktowej. W tym zestawieniu, znacznie bardziej oddającym układ sił, zajęliśmy 14. miejsce.

36 punktów to lepszy występ niż na ostatnich MŚ w Budapeszcie (31 pkt), a przecież tam zdobyliśmy dwa medale. I lepszy niż na ubiegłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu (20 pkt).

Aż kusi, by porównywać wynik z Tokio do występów Biało-Czerwonych z mistrzostw świata sprzed lat, choćby z 2017 roku. W Londynie punktowało aż 20 naszych zawodników, zdobywając razem aż 86 pkt. To jednak była inna era w historii polskiej lekkoatletyki. A w sporcie osiem lat to wieczność.

W naszej reprezentacji trwa wymiana pokoleniowa, starsi powoli schodzą ze sceny, młodsi dopiero wdrapują się na najwyższy poziom. I wielu z nich pokazuje potencjał, że jest w stanie wskoczyć do pociągu, choć nie jest to łatwe, bo ten mknie z prędkością japońskiego shinkansena.

Poziom MŚ w Tokio był bowiem w wielu konkurencjach wręcz niesamowity - 400 metrów kobiet, 800 metrów mężczyzn i kobiet, rzut młotem mężczyzn, płotki kobiet, skok w dal kobiet, nie mówiąc o sprintach krótkich. Świat ucieka w zastraszającym tempie, my gonimy, ale czy dogonimy?

Bo wspomniana już statystyka o 77 procentach występów naszych powyżej oczekiwań i trafienia z formą na najważniejszą imprezę sezonu, ma też gorzki smak. Bo jeśli nasi lekkoatleci startowali tak dobrze, a i tak w tylu konkurencjach byli poza czołówką, to gdzie jesteśmy?

Dobrze obrazuje to choćby rywalizacja na 800 metrów mężczyzn. Tylko w tym roku trzech naszych biegaczy, Filip Ostrowski, Maciej Wyderka i Patryk Sieradzki pobiło rekordy życiowe, zdecydowanie łamiąc 1:44,50 s. Jeszcze kilka lat temu taki rezultat robiłby duże wrażenie, zwracałby uwagę.

Dziś? Rekord najszybszego z naszych (Sieradzki, 1:44,16 s) to 44. czas w tym roku na świecie.

Rewolucja trwa

A czasu na przystanek nie ma. Już w przyszłym roku dwie duże imprezy, także wizerunkowo. W marcu w Toruniu odbędą się przecież Halowe Mistrzostwa Świata, gdzie wypada dobrze się pokazać w roli gospodarza, nie tylko pod względem organizacyjnym.

Kilka miesięcy później kolejna edycja mistrzostw Europy, tym razem w Birmingham. Tam już 14. miejsce w klasyfikacji punktowej będzie niedopuszczalne, nie mówiąc nawet o jednym miejscu na podium. Tu liczymy nawet na dwucyfrową liczbę.

Równie ważne jest jednak to, co dzieje się w polskiej lekkoatletyce poza wielkimi arenami. PZLA wymienił wszystkich trenerów blokowych (sprinty, rzuty, skoki i biegi wytrzymałościowe), postawił też na poprawę komunikacji ze sportowcami. Działacze zapewniają, że największy nacisk położono na szkolenie młodych zawodników i młodych szkoleniowców.

I proszą, by "sprawdzam" powiedzieć za trzy lata, na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles. Ale tam o sukcesy będzie tylko trudniej.
 
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (22)
avatar
wiki12
23.09.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Takim sposobem można nadać obywatelstwo Polskie całej armii sportowców Rosyjskich . I staniemy się znowu potęgą sportową. Jak dawniej .Bo Rosjanie silni . I chętnie przyjadą do Polski . N Czytaj całość
avatar
wiki12
23.09.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
By być potęgą w sporcie to przyjmą całą armię Rosjan. Oni w sporcie lepsi od USA. Oni napiszą we wniosku,że mają polskich przodków Nikt tego nigdy nie sprawdzi Bo sprawdzić się nie da . Dobrze Czytaj całość
avatar
wiki12
22.09.2025
Zgłoś do moderacji
6
4
Odpowiedz
Ona zawsze będzie Białorusinką , bo narodowość zależy od 2 rzeczy . Od obywatelstwa rodziców i od kraju urodzenia Rodzice byli obywatelami białoruskimi , w momencie jej urodzeni, a Baranowice w Czytaj całość
avatar
Jakul13
22.09.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Mam przez to rozumieć, że nasi sportowcy wypadli na tych mistrzostwach dobrze, bo spodziewano się że pójdzie im jeszcze gorzej? Matko boska!!! 
avatar
wiki12
22.09.2025
Zgłoś do moderacji
5
3
Odpowiedz
Ona jest bardziej Rosjanką niż Bialorusinką Bo narodowość Bialoruska wynika jedynie z istnienia państwa Białoruś A tak naprawdę jest to jest jedno wielkie państwo Rosja czy ZSRR jak kto woli Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści