Marcin Frączak: Co dla pana znaczy tytuł mistrza Europy w rzucie dyskiem?
Piotr Małachowski: Na pewno nie jest to dla mnie spełnienie marzeń. Tym będzie ewentualnie dopiero złoty medal olimpijski w Londynie, bądź na następnej olimpiadzie, jeśli dam na nią radę pojechać. Wygraną w Barcelonie udowodniłem, że stać mnie na zdobywanie złotych medali na dużych imprezach. Złoty medal na pewno wzmacnia zawodnika psychicznie.
Czy byłby pan bardzo wkurzony, rozczarowany, gdyby znów pan był drugi?
- Na pewno. Dość miałem już bycia ciągle drugim. Konkurs stał na wysokim poziomie, cieszę się, że udało się wygrać.
Jak plasuje się ten medal w hierarchii krążków, po które pan sięgnął w karierze?
- Najpierw są Igrzyska Olimpijskie, potem mistrzostwa świata, a na końcu medal z mistrzostw Europy.
Czy jest panu jeszcze przykro, że Niemiec, Robert Harting, który zajął drugie miejsce, od razu panu nie pogratulował?
- Zrobił to po ceremonii wręczenia medali. Przyszedł, podał rękę, ale to nie było tak jak kiedyś. Nie ma jednak co narzekać.
Polscy kibice z niepokojem obserwowali próby Hartinga. Przy niektórych jego rzutach, dysk w końcowej fazie stawał w poprzek, przez co Niemiec tracił odległość. Co źle robił?
- Nie było odpowiedniego wyjścia na początku na lewą nogę. Później za bardzo ściągał lewą rękę. W konsekwencji siła odśrodkowa nie była taka jak należy.
Kiedy rzuci pan 70 metrów?
- Mam nadzieję, że już niebawem. Może 13 sierpnia, w Londynie, podczas Diamentowej Ligi. Słyszałem, że w Londynie są bardzo dobre warunki do rzucania. Chciałbym o taki wynik tam się pokusić.
Jeśli będzie pan w optymalnej formie, gdy będą sprzyjające warunki atmosferyczne, to ile jest pan w stanie rzucić?
- W Barcelonie byłem już w optymalnej formie. Tylko koło mi przeszkadzało. Koło było szybkie, ale stawiało za mały opór. Gdyby było wszystko jak należy, to już w Barcelonie mogłem się pokusić o 70 metrów.
Są tacy, co rzucali w USA ponad 70 metrów. Tam są podobno wspaniałe warunki, aby tego dokonać. Czy zamierza pan polecieć do USA?
- Tak. Planujemy tam zgrupowanie. Chciałbym potrenować w świetnych warunkach jakie tam są. Można tam rzucać pod wiatr, który wieje pod prawą rękę. Chciałbym porzucać trochę w takich warunkach. Wierzę jednak, że wcześniej przekroczę 70 metrów.
Jak wygląda pana plan najbliższych startów?
- Za kilka dni lecę na zawody do Tallina. Później wspomniany wylot do Londynu na zawody Diamentowej Ligi. Planuję wystartować również w końcu sierpnia w Brukseli. Miting ten też jest rozgrywany w ramach Diamentowej Ligi.