Widzę siebie rzucającą 80 metrów - rozmowa z Anitą Włodarczyk, brązową medalistką mistrzostw Europy w rzucie młotem

Włodarczyk nie traktuje odległości 80 metrów jako kosmicznej. Musi być tylko zdrowa. W czerwcu tego roku ustanowiła rekord świata w rzucie młotem wynikiem 78,30 m. - Oczywiście, że widzę siebie rzucającą 80 metrów - powiedziała bez cienia wątpliwości w głosie Polka.

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Frączak: W Barcelonie startowała pani nie w pełni sił, narzekała pani na bóle w kręgosłupie. Kiedy pani wróci do zdrowia?

Anita Włodarczyk : Jeśli mi na to stan zdrowia pozwoli, to jak najszybciej wznowię treningi. Całkowicie jednak wyleczę się dopiero na przyszły sezon.

Pani trzecie miejsce na mistrzostwach Europy w Barcelonie to aż trzecie miejsce, czy tylko trzecie miejsce?

- Jeśli nie byłabym kontuzjowana i zajęła trzecie miejsce z takim wynikiem, to czułabym się trochę zawiedziona. Biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znalazłam, to trzecie miejsce uważam za dobry wynik. Wywalczyć brązowy medal z kontują to spory sukces.

W ostatnim pani rzucie w Barcelonie młot otarł się o siatkę, a mimo to uzyskała pani prawie 74 metry. Gdyby nie to, udałoby się pani wskoczyć na pierwsze miejsce?

- Teraz można sobie gdybać. Do Betty Heidler zabrakło mi prawie trzy metry. Trudno powiedzieć, czy gdyby nie siatka, udałoby mi się ją dogonić.

Heidler zdobyła złoto wynikiem 76,38. Pani rekord świata jest lepszy o prawie dwa metry!

- Tak. Pewnie gdybym była zdrowa, spokojnie rzuciłabym zdecydowanie dalej. Czy wygrałabym z Heidler, tego nie mogę być pewna. Może ona by się jeszcze bardziej zmobilizowała. Na pewno jednak postawiłabym jej zdecydowanie wyżej poprzeczkę.

Pani kolega z reprezentacji, Piotr Małachowski narzekał na koło w Barcelonie. Powiedział, że gdyby koło stawiało większy opór, rzuciłby dyskiem 70 metrów. A jak pani się podobało koło?

- Ja miałam wręcz przeciwne odczucia. Dobrze się czułam w kole, nie miałam z nim żadnego problemu. Niestety podczas konkursu nie byłam w pełni sił.

Widzi pani siebie rzucającą młotem 80 metrów? Czy to zbyt kosmiczny wynik?

- Jasne, że widzę. Mam nadzieję, że to kiedyś nastąpi. Wierzę, że rzucę 80 metrów.

Kiedyś Robert Korzeniowski powiedział, że on po przejściu 50 kilometrów jeszcze po kilku tygodniach odczuwa to w nogach. Jak jest w przypadku pani dyscypliny?

- U nas jest zupełnie inaczej. Po zawodach szybko regeneruję siły. Nie jestem strasznie zmęczona.

Narzekała pani na kręgosłup. Czy zamierza pani jeszcze startować w tym roku?

- Chciałabym wystąpić jeszcze dwa razy. Później zrobię sobie przerwę.

Źródło artykułu: