"Biały Anioł", którego bał się Władysław Komar

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński

- Fantastyczny dyskobol, człowiek sportu pełną gębą - był szalenie zdyscyplinowany, nie zajmował się niczym innym, tylko treningiem. Co ciekawe, miał pewną zadrę do sportu, bo właściwie nigdzie poza zawodami się nie pokazywał i nie brał udziału w życiu publicznym - ujawnia nasz rozmówca.

Jóźwik zdradza także, że Piątkowski był jedynym człowiekiem, którego bał się potężny Władysław Komar, mistrz olimpijski z 1972 roku z Monachium w pchnięciu kulą.

- Władek, choć był od niego większy, bał się jego siły. W tamtych czasach był taki zwyczaj, że młodemu chłopakowi robiło się chrzest. I gdy Edmund uderzył go w tyłek, to Władek to odczuł. Bał się go, ale równocześnie miał do niego ogromny szacunek. Był wzorem dla wielu - wspomina.

Dzięki swojej pracowitości potrafił łączyć sport z nauką. Zdobywanie medali przeplatał ze zdobywaniem wiedzy w dziedzinie ekonomii, co przyniosło mu tytuł magistra.

Mimo trzech prób nie zdobył w swojej karierze olimpijskiego medalu. W 1960 roku w Rzymie był piąty, a w Tokio i Meksyku (1964 i 1968) był siódmy. Na pocieszenie pozostało mu 13 tytułów mistrza Polski (w barwach ŁKS-u Łódź, Śląska Wrocław i Legii Warszawa). Dołożył do tego dwa srebra i jeden brąz - nadal plasuje go to na pierwszym miejscu w klasyfikacji medalowej tej konkurencji.

Z racji swojego stroju z treningów, złożonego z białych spodenek i koszulki w tym samym kolorze, Piątkowski był nazywany "białym aniołem". - Najbardziej charakteryzowała go jednak dyscyplina do pracy. A to przecież fundament sportu - dodaje Jóźwik.

Zobacz wideo: "4-4-2": kto pojedzie na Euro 2016?
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×