Zarzuty wobec Rosji były bardzo poważne. Nie chodziło o pojedyncze przypadki dopingu, ale o zorganizowany proceder. Władze miały pomagać w tuszowaniu pozytywnych wyników testów. 13 listopada 2015 roku Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Lekkoatletycznych (IAAF) zawiesiła Rosję w prawach członka. Na piątkowym posiedzeniu w Wiedniu zdecydowano się podtrzymać karę.
Pod koniec 2014 roku biegaczka Lilia Szobuchowa przyznała, że płaciła działaczom rosyjskiej federacji lekkoatletycznej za fałszowanie wyników badań. Z kolei mistrzyni olimpijska z Londynu w biegu na 800 metrów Maria Sawinowa zdradziła, że jeśli badania wykazałyby niedozwolone substancje w jej organizmie, trener razem z szefem wyszkolenia rosyjskiego związku lekkoatletycznego są w stanie zatuszować sprawę. Po listopadowej decyzji IAAF Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) zabrała moskiewskiemu laboratorium akredytację. Jednym z powodów takiej decyzji były potwierdzone przypadki "bezpośredniego ingerowania" władz w przebieg prac badawczych.
Rosyjskie władze początkowo stały na stanowisku, że problem dopingu w tamtejszym sporcie dotyczy jedynie garstki zawodników. Inny obraz sytuacji przedstawiają światowe media. Niedawno szokujące doniesienia podał "New York Times". Nowojorski dziennik opublikował rozmowę z Grigorijem Rodczenko, byłym szefem laboratorium antydopingowego w Moskwie. Rosjanin przyznał, że w czasie igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 roku kilkudziesięciu rosyjskich sportowców, w tym 15 medalistów, znajdowało się pod wpływem środków dopingujących. W aferę wplątane miały być również rosyjskie służby specjalne. Pracownicy Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) i FSB mieli w tajemnicy opróżniać buteleczki z próbkami moczu tamtejszych sportowców, a potem zastępować je pobranymi kilka miesięcy wcześniej. Według Rodczenki podmieniono około stu próbek. Rosjanin w obawie o swoje bezpieczeństwo porzucił pracę i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Według jego relacji niedługo później dwóch jego współpracowników "niespodziewanie" zmarło.
- Jeżeli pojawią się dowody na zorganizowany i kompleksowy system dopingowy, który obejmował także inne dyscypliny sportowe, to federacje międzynarodowe oraz MKOl będą musiały podjąć trudną decyzję uwzględniającą zarówno zbiorową odpowiedzialność, jak i indywidualną sprawiedliwość - mówił prezes MKOl Thomas Bach.
Rosjanie rzutem na taśmę chcieli przekonać do swoich racji. W ostatnim czasie tamtejsze Ministerstwo Sportu poinformowało, że wdrożony zostanie program do testowania sportowców, którzy mieliby wziąć udział w igrzyskach w Rio. Poza standardowym próbkami wysyłanymi do brytyjskiego laboratorium UKAD sportowcy mieliby przechodzić trzy dodatkowe badania, których wyniki byłyby analizowane przez ekspertów WADA. Pełne wsparcie miał zadeklarować prezydent Władimir Putin.
W piątek IAAF zdecydowała się podtrzymać decyzję o dyskwalifikacji rosyjskich lekkoatletów. Kara dotyczy wszystkich imprez międzynarodowych, łącznie z igrzyskami w Rio de Janeiro.
Rosyjskie Ministerstwo Sportu jest "bardzo rozczarowane" decyzją IAAF. "Marzenia sportowców zostały zniszczone z powodu nagannego zachowania innych sportowców i działaczy. Poświęcili lata swojego życia, by rywalizować na igrzyskach olimpijskich i ich poświęcenie może pójść na marne" - napisano w oświadczeniu. Dla zawodników, którzy nie byli zaangażowani w dopingowy proceder istnieje cień szansy na udział w igrzyskach. Zadecydują o tym członkowie MKOl na wtorkowym spotkaniu w Lozannie.
ZOBACZ WIDEO Michał Probierz: jeśli tylko Pazdan jest zdrowy... (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Założę się ż Czytaj całość