Doping paraolimpijski. Tak oszukują niepełnosprawni sportowcy

Skracania kończyn, obwiązywanie ramienia taśmą i siadanie na wózku bez potrzeby to sposoby, by zwiększyć szanse na olimpijski medal. - Takie oszustwa są jak doping - grzmi Peter Eriksson. A Bethany Woodward dodaje: - Mam złamane serce, oddaję medal.

W tym artykule dowiesz się o:

24-letnia biegaczka rywalizuje w kategorii T37. "T" oznacza "Track", czyli konkurencje rozgrywane na bieżni. Numer określa stopień niepełnosprawności zawodnika. Od 32 do 38. Im niższy tym - teoretycznie - wyższy stopień niepełnosprawności.

Sposoby klasyfikacji różnią się w zależności od dyscypliny. Decydują dowody medyczne, naukowe. Czasem zawodników oceniają lekarze, czasem fizjoterapeuci; zdarza się też, że decydujący głos mają trenerzy czy byli zawodnicy.

W każdej z klas medale przyznaje się oddzielnie. Jedna konkurencja to kilkanaście kompletów krążków. Podczas PIO w Rio de Janeiro tylko u panów w biegu na 100 metrów klasyfikacji było szesnaście. Osiągnąć nieuczciwą przewagę jest teoretycznie łatwo. Wystarczy udawać bardziej niepełnosprawnego niż się faktycznie jest.

Złamane serce Woodward

Miała z tym do czynienia Woodward. Brytyjka zdobyła na paraolimpiadzie medal w sztafecie 4x100 metrów, ale postanowiła go zwrócić. Zrezygnowała ze stypendium, odeszła z reprezentacji. - Bo poczułam, że klasyfikacja jeden z moich koleżanek dała nam nieuczciwą przewagę - wyjaśnia. - Czułam się z tym źle, miałam złamane serce. Niby zdobyłyśmy medal, ale nie uważałam tego za prawdę.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: Miejsce reprezentacji Polski jest wśród największych drużyn na świecie

Biegaczka wstrząsnęła Puszką Pandory, którą wyspiarscy dziennikarze otworzyli już kilka miesięcy wcześniej. Teraz - także dzięki szczerości Woodward - tematem oszustw w brytyjskim oraz olimpijskim para-sporcie zajęła się reporterka BBC Jane Deith. I przedstawiła ją w poruszającym, 40-minutowym reportażu radiowym.

Amputacja dla kariery

Dzięki jej rozmówcom wiemy, że sposobów oszukiwania jest mnóstwo. Zdarzają się sportowcy, którzy siadają na wózkach inwalidzkich tuż przed startem. Wcześniej - poza zasięgiem kamer - rozciągają się i spacerują.

Jeden z pływaków potrafił na kilka dni przykleić sobie ramię do ciała tak, że później - kiedy doszło do testów klasyfikacyjnych - nie był w stanie go wyprostować. Inny poprosił o amputację części kikuta, aby "pomóc sobie w rozwoju kariery".

Wśród przedstawicieli tego sportu zdarzały się też przypadki celowego przebywania przez zawodników z porażeniem mózgowym w zimnej wodzie, co wpływało na spastyczność ich mięśni (nieprawidłowe, nadmierne napięcie). I podczas badań pomagało obniżyć klasyfikację niepełnosprawności.

Człowiek jak kawałek mięsa

Startująca w thriatlonie Liz McTernan przyznaje wprost: - Są wśród nas ludzie, którym zależy tylko na otrzymaniu finansowego wsparcia od rządu i zawieszenia sobie złotego medalu na szyi. Gdybym ja miała wygrać kosztem osoby bardziej ode mnie niepełnosprawnej, która startuje w tej samej kategorii, czułabym się jak na dopingu.

Zgadza się z nią inny paraolimpijczyk John Smith. - Kiedy zaczynałem startować ktoś powiedział mi: gdy stajesz się dobry, sport przestaje sprawiać ci tyle przyjemności. Zamienia się w biznes. Nagle stajesz się tylko kawałkiem mięsa z numerem na plecach i jeśli nie masz wyników, musisz odejść. To smutna prawda.

Woodward: - Kiedy biegam, czuję że żyję. W naszym sporcie nie chodzi o medale czy rekordy. Chodzi o niepełnosprawnych przezwyciężających swoje ograniczenia!

Para-WADA

- Codziennie dostaję maile z oskarżeniami dotyczącymi udawanej niepełnosprawności - przyznaje dyrektor medyczny Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego Peter van de Vliet. Jego zdaniem problem zaczyna się już na poziomie narodowym, gdzie głównym kryterium rekrutacji sportowców są ich szanse na medale. A to rodzi tendencje do nadużyć.

Postępowań, które obecnie prowadzi w podobnych sprawach MKP jest - podobno - niewiele. Według Van de Vlieta mniej niż dziesięć.

Przewodniczący Brytyjskiego Komitetu Paraolimpijskiego Peter Eriksson potwierdza, że oszustwa są problemem. Jego zdaniem najlepszą odpowiedzią na kłopoty byłoby powołanie niezależnego podmiotu kontrolnego, na wzór Światowej Agencji Antydopingowej. Najlepiej wyposażonego w możliwość wymierzania poważnych sankcji.

- Klasyfikacyjne oszustwa niepełnosprawnych są jak doping - mówi. - Powinny być karane równie surowo.

Źródło artykułu: