Szykuje się rewolucja w polskim sporcie. Minister zapowiada zmiany i 15 medali w Tokio

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Czyli rezygnujemy z infrastruktury?

No nie, tego nie powiedziałem. Ona jest niezbędna, żeby zbudować potencjał sportu, żeby młodzi zawodnicy, którzy jeszcze nie są w kadrze narodowej mieli gdzie trenować. Musimy inwestować.

Proszę o konkrety.

Oczywiście, część z nich już wcieliliśmy w życie. Mamy arenę lodową w Tomaszowie Mazowieckim. Powstała w rekordowym tempie - w 14 miesięcy. Jest arena w Dusznikach-Zdroju do biathlonu. Zmodernizowaliśmy Wielką Krokiew, sfinansowaliśmy budowę torów lodowych na skoczni w Wiśle-Malince. Rozpoczyna się budowa kompleksu skoczni dla młodych zawodników w Chochołowie. Następny krok to przebudowa Małej i Średniej Krokwi. Nadrabiamy braki w inwestycjach z ostatnich kilkunastu lat. Zamierzamy również rozwijać biegi narciarskie, ponieważ są trasy w Jakuszycach, Zakopanem i na Kubalonce. Te dwie ostatnie będą zmodernizowane. Są na to pieniądze. W tym roku zamierzamy przeznaczyć rekordowo wysoką kwotę na budowę i rozwój infrastruktury sportowej, ponad 516 milionów złotych. Sport to system naczyń powiązanych.

No właśnie, tu już wchodzimy w myślenie "długodystansowe". Czy ministerstwo ma plan w stylu: do konkretnego roku chcemy mieć konkretne wyniki?

Tworzymy programy, które mają przynieść wymierne efekty. Jednym z nich jest Szkolny Klub Sportowy. W tym roku będziemy mieli już ponad 350 tysięcy dzieci uczestniczących w SKS-ach. W zeszłym roku co czwarty nauczyciel wychowania fizycznego otrzymywał od nas dodatkowe wsparcie za takie zajęcia. I chcemy to rozszerzać. Do tego jest "Program KLUB", który zapewnia dofinansowanie małym i średnim klubom sportowym - innowacyjny model bezpośredniego wsparcia, którego nigdy wcześniej nie było. Takie sportowe "500 plus". Może ktoś powie, że to nie rewolucja, ale jeśli wiejski klub ma 7 tysięcy budżetu na rok i nagle dostaje 10-15 od ministerstwa, to coś można już zrobić. Do tego dochodzi Narodowa Baza Talentów.

To mnie interesuje najbardziej - program, który na wczesnym etapie pozwoli wyłowić najbardziej utalentowanych sportowców.

Dzięki naszym programom mamy możliwość przeprowadzania testów wśród dzieci aktywnych sportowo. Narodowa Baza Talentów to prawie 2 mln wyników prób sprawności fizycznej w 2017 roku. Jak się spojrzy na te wyniki z perspektywy kilku lat, to będzie można wyciągnąć wnioski. Na razie to tylko program pilotażowy, który będziemy rozwijać.

Kiedyś zaproponowałem, żeby robić takie bazy danych wyników dzieci ze szkół i koledzy się na mnie rzucili, że ochrona danych osobowych.

Dlatego te dane są anonimowe, ale jest możliwość, żeby je udostępnić. To jest też narzędzie weryfikacji, które w przyszłości pomoże nam odpowiedzieć na pytanie, czy np. SKS przyniósł efekty.

I jak pan myśli?

Jestem przekonany, że tak. Mam poczucie, że jeśli te dzieci będą faktycznie uczestniczyć w SKS-ach, wyniki będą się z roku na rok poprawiały. A skoro jesteśmy przy zmianach, to rozszerzyliśmy też finansowanie kadr wojewódzkich. Do tej pory środki przeznaczane były tylko na kadrę młodzików, co jest dla mnie niezrozumiałe. Zawodnik, który kończył tę kategorię i przechodził do juniora młodszego, nie miał finansowanych obozów, więc to jakaś bzdura. Przywróciliśmy zatem wsparcie dla kadr wojewódzkich juniora młodszego i juniora oraz poszliśmy krok dalej, obejmując wsparciem młodzieżowców.

Tyle że to już zaplecze kadry seniorskiej.

To prawda, ale są zawodnicy, którzy zaczynają późno trenować. Sam byłem takim sportowcem, zacząłem biegać na 400 metrów jako 17-latek, wcześniej grałem w piłkę. Podobnie Kuba Krzewina (członek rekordowej sztafety - red). Kolejny świetny 400-metrowiec Piotrek Klimczak zaczął trenować na studiach. Wcześniej był stoperem w okręgówce, ale jak już go wzięli na testy biegowe, to go nie wypuścili. To jest sport, tu się różne rzeczy zdarzają. I oczywiście skoro mówimy o różnych programach - to też "Team 100", który jest takim moim dzieckiem.

Adoptowanym z Anglii?

Raczej efektem własnych przemyśleń. Model finansowania indywidualnego sportowców nie jest żadnym odkryciem Ameryki, żeby było jasne. Ale na pewno mam własne doświadczenia w tej kwestii. Poza tym sporo rozmawiałem z ludźmi. Okres między 18. a 24. rokiem życia jest bardzo trudny dla sportowca. Pojawia się wiele pytań o studia, o funkcjonowanie, czy będę miał z czego żyć. Finansowanie płynące przez związki często nie wystarcza. Dlatego wdrożyliśmy ten program, żeby te 40 tysięcy złotych, które ci młodzi ludzie dostają, mogli przeznaczyć na fizjoterapeutę, na dietetyka, na psychologa, ale też np. wynajem mieszkania.

Sporo pan spotykał takich sytuacji, gdzie był to problem?

Oczywiście, bardzo dużo. Gdyby zrobić taką analizę, ilu młodych zawodników z gigantycznym potencjałem, którzy byli medalistami mistrzostw świata czy Europy juniorów straciliśmy… Szli na studia, dostawali tysiąc złotych stypendium i po prostu na niewiele to starczało.

No więc gdyby zrobić analizę?

Nie mamy dokładnych wyników, ale powiem tak - sporo. I ten projekt ma ich zabezpieczyć, żeby nam "nie uciekali". I na przykład dziś w "Teamie 100" jest Kamila Żuk, która niedawno zdobyła mistrzostwo świata juniorek w biathlonie. Są też medaliści różnych mistrzostw seniorów. Powoli będziemy to rozszerzać i jestem przekonany, że tu będą bardzo widoczne efekty.

Padało tu sformułowanie "system szkolenia", nie ukrywam, że bliskie mi, ponieważ od lat o taki system walczymy z działaczami PZPN. Jak pan rozumie to pojęcie?

Właściwymi systemami szkolenia, a więc sposobem treningu, muszą zająć się związki, my nie jesteśmy od tego. My zabezpieczamy ciągłość finansowania i wymagamy od działaczy związków, żeby zaczęli myśleć perspektywicznie, szerzej - a nie wyłącznie w kontekście programu na dany rok. Chcemy również, by młody człowiek na każdym etapie szkolenia spotykał się z pieniędzmi ministerialnymi - z naszym wsparciem, stąd programy, o których wspominałem: SKS, Program Klub, kadra wojewódzka obejmująca wszystkie kategorie wiekowe czy Szkoły Mistrzostwa Sportowego, które finansujemy wreszcie Team 100 i kadra narodowa.

Te programy wystarczą?

To będzie można ocenić za jakiś czas. Na pewno musi być jeszcze większy nacisk na jakość pracy trenerów. Coraz mniej jest takich zapaleńców jak kiedyś. Mój trener w klubie pracował za 110 złotych i dokładał z własnej kieszeni, jeździł od zawodnika do zawodnika, pracował indywidualnie. I tu jest jeszcze pole manewru.

Ale tu już wchodzimy w kompetencje związków. Widzę, że stworzyliście "Kodeks dobrego zarządzania dla związków sportowych". Fajna inicjatywa i jednocześnie insynuacja…

Inspirowaliśmy się pomysłem Brytyjczyków, ale jest to projekt autorski i dostosowany do naszych realiów. Kodeks ma stanowić wsparcie dla związków. To ponad 180 konkretnych wytycznych, których wdrożenia będziemy wymagać. Wkrótce uruchomimy również Akademię Zarządzania dla PZS-ów. Nie oszukujmy się, ten obszar w wielu związkach sportowych jest na tragicznym poziomie. Zaczęliśmy ich pracę coraz bardziej kontrolować i to jest wręcz szokujące jak wiele spośród nich nie radzi sobie z zarządzaniem. Chodzi np. o brak transparentności, brak długofalowego myślenia, czy błędy w wydatkowaniu środków. Poza tym dochodzą wojenki, które są gorsze niż w polityce.

Nie ma takich związków!

Ależ są, z przerażeniem patrzę na to, jak działacz potrafi poświęcić zawodników, żeby coś osiągnąć. Tyle że my w tym zakresie, zgodnie z ustawą, mamy ograniczone pole manewru - związki są autonomiczne i w wielu przypadkach nie możemy wchodzić w ich kompetencje i interweniować.

Ale możecie ograniczyć finansowanie, tak jak teraz w przypadku Polskiego Związku Hokeja na Lodzie.

Tak. Nieustannie to podkreślam, że finansowanie nie jest prawem a przywilejem. Niektórzy nie wierzyli i się zdziwili.

Czy Polska zdobędzie 15 medali na letnich igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×