Berliński maraton był zapowiadany jako szansa na nowy rekord świata. Najwybitniejszy maratończyk ostatnich lat, Eliud Kipchoge chciał wreszcie pobić wynik swojego rodaka Dennisa Kimetto z 2013 roku. (2:02,57).
- Jestem w dobrej formie, czuję się dobrze. Nie myślę o rekordzie świata. Skupiam się na poprawieniu życiówki, która wynosi 2:03:05. A jeśli przy okazji padnie rekord świata, to będzie dobrze - mówił przed startem.
I udało się. Kenijczyk przebiegł dystans 42 kilometrów i 195 metrów w czasie 2:01,39 s bijąc rekord globu o 78 sekund.
Dzięki pobiciu rekordu świata 33-latek wróci z Berlina bogatszy o 120 tys. euro. W ojczyźnie zaś czekać będzie na niego kolejna nagroda - samochód Isuzu D-Max.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Kontrowersyjne decyzje sędziego w spotkaniu Polaków. "W takim meczu jeszcze nie brałem udziału"