Kontrowersje wokół płci zawodniczek pojawiły się jeszcze przed II Wojną Światową. Między innymi w 1967 roku IAAF odmówiła udziału w zawodach polskiej rekordzistce świata na 100 m Ewie Kłobukowskiej. Podejmując tą decyzję kierowano się ryzykownym kryterium endokrynologicznym, czyli poziomu hormonów płciowych. I choć MKOL wycofał się z tego kryterium już dawno, to nigdy nie doszło do rehabilitacji polskiej zawodniczki. W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z sensacyjnymi doniesieniami na temat niemieckiej tyczkarki Yvonne Buschmann, która oznajmiła, że jest mężczyzną, ale tylko w życiu prywatnym i funkcjonuje jak Balian Buschmann.
Pierwsze „procesy” identyfikacji płci zawodniczek podejmowano już w latach sześćdziesiątych poprzedniego wieku. Wówczas zawodniczki po prostu paradowały nago przed komisją. Później wprowadzono metodę badania nabłonka jamy ustnej. W 1999 roku MKOL zrezygnował z badań płci zawodniczek i zostawił to narodowym federacjom. Do praktyki powrócono dopiero w ostatnim czasie. Kryteria są jednak o wiele bardziej wszechstronne. Obejmują one obserwację kliniczną, badanie poziomu hormonów płciowych i układu chromosomów podczas analizy DNA. Wszystko wskazuje więc na to, że minie sporo czasu, zanim dowiemy się jaka jest płeć zawodniczki z RPA.