W niemieckiej prasie próżno szukać pochwał dla polskich reprezentantów. Nasi zachodni sąsiedzi skupili się bardziej na docinkach w stronę naszych zawodników. Szczytem bezczelności popisał się "Berliner Zeitung", który o rekordzistce i mistrzyni świata Anicie Włodarczyk napisał: "Po konferencji dźwignęła swoje 94 kilo z krzesła i mruknąwszy coś o kontroli dopingowej, opuściła salę". Zdaniem niemieckiego dziennika, zachowaniem polskiej mistrzyni miał być zszokowany sekretarz generalny IAAF Pierre Weiss, który miał rzekomo na konferencji wręczyć Polce czek na 100 tysięcy dolarów za pobicie rekordu świata. To oczywiście nieprawda, bo Polka opuściła salę pod wyraźnym naciskiem organizatorów, którzy jak najprędzej chcieli ją poddać kontroli antydopingowej. Niemcy oczywiście wychwalają srebrną medalistkę rzutu młotem Betty Heidler. I właśnie porażki tej zawodniczki z Polką nie mogą znieść najbardziej. Na występ Niemki przyszło prawie 60 tysięcy ludzi, którzy musieli znieść gorycz porażki z Anitą Włodarczyk.
Niemcy nie potrafią znieść porażki
Reprezentacja polskich lekkoatletów znakomicie zaprezentowała się podczas mistrzostw świata w Berlinie, wyprzedzając w klasyfikacji medalowej między innymi Niemców. Gospodarze imprezy nie mogą pogodzić się z porażką.
Źródło artykułu: