Natalia Partyka: Szkoda, że przez tych, którzy o różnych sprawach decydują jesteśmy traktowani z przymrużeniem oka

Już 24 medale (w tym 9 złotych) zdobyli polscy paraolimpijczycy w Londynie. W telewizji polskiej nie można jednak oglądać zmagań niepełnosprawnych sportowców.

Rafał Malinowski
Rafał Malinowski

- Przykro nam, że nasz kraj jest jednym z niewielu mających swoją reprezentację, ale nie pokazującym jej startów. Przecież przyjechaliśmy tu, żeby walczyć o medale dla Polski. Nie twierdzę, że oglądałby nas cały naród, ale na pewno coraz więcej osób interesuje się paraolimpiadą i znaleźliby się tacy, którzy chcieliby śledzić nasze występy. Szkoda, że przez tych, którzy o różnych sprawach decydują jesteśmy traktowani z przymrużeniem oka - powiedziała w rozmowie z serwisem sport.pl Natalia Partyka, złota medalistka w tenisie stołowym (gra indywidualna).

Partyka jest zaskoczona ilością widzów na zawodach. Lekkoatletyczne zmagania śledzi bowiem po 80 tys. fanów, czyli tak jak podczas igrzysk miesiąc temu. - W środę wybrałam się na stadion, fajnie było ten klimat poczuć. Na poprzednich paraolimpiadach takiego zainteresowania nie było. W Pekinie jeszcze wyglądało to nieźle, ale w Sydney i Atenach na zawodach były pustki. Pamiętam, że w Atenach w sali, w której grałam, na trybunach zawsze znajdowało się maksymalnie 10 osób. Tutaj jest świetnie. Nie dość, że trybuny są wypełnione, to jeszcze ci ludzie nas dopingują. Najmocniej oczywiście kibicują Brytyjczykom. I dobrze, jest tak samo jak na niedawnych igrzyskach sportowców pełnosprawnych. Szczerze mówiąc pierwszy raz nie czuję wielkiej różnicy między igrzyskami i paraolimpiadą. Brytyjczycy nie bez powodu mówili, że prawdziwe igrzyska odbędą się u nich na przełomie sierpnia i września. Tu się czuje, że i jedne, i drugie igrzyska gospodarze traktują tak samo. Inni powinni brać z nich przykład - stwierdziła złota medalistka igrzysk w Londynie, Pekinie i Atenach.

Cała rozmowa na sport.pl

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×