Rosyjska łyżwiarka figurowa Kamila Walijewa przegrała ostatnią apelację w sprawie dopingowej z igrzysk w Pekinie. Szwajcarski sąd najwyższy podtrzymał czteroletnią dyskwalifikację i nakazał zawodniczce pokrycie wysokich kosztów.
Jak podała agencja AP, Sąd Federalny w Lozannie oddalił odwołanie Walijewej od decyzji Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), który w styczniu ubiegłego roku nałożył na nią karę czteroletniego zawieszenia. Łyżwiarka musi zapłacić 7 tys. franków kosztów sądowych oraz po 8 tys. franków na rzecz WADA i Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej.
ZOBACZ WIDEO: Kołecki zrównał z ziemią freak fighty. "Nie chciałbym przynieść wstydu"
W wyniku wcześniejszej decyzji CAS Walijewa została także zdyskwalifikowana ze startów podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie. Oznaczało to odebranie Rosji złotego medalu w rywalizacji drużynowej i przesunięcie USA na pierwsze miejsce. Medale wręczono dopiero podczas igrzysk w Paryżu.
Prawnicy Walijewej przekonywali, że pozytywny wynik testu na obecność zakazanej substancji był efektem przypadkowego skażenia deserem truskawkowym przygotowanym przez dziadka. Próbka została pobrana sześć tygodni przed igrzyskami, podczas mistrzostw Rosji.
W apelacji złożonej do Sądu Federalnego przedstawiono artykuł Associated Press z września 2024 roku. Opisywał on eksperyment z 2022 roku, wykonany przez naukowca na zlecenie rosyjskich władz antydopingowych. Badacz uznał, że zanieczyszczenie nie jest niemożliwe, ale najprawdopodobniej lek został zażyty celowo.
Sędziowie federalni odrzucili nowe argumenty jako "domysły i wysoce wątpliwe". Ich zdaniem raport naukowca nie stanowił rozstrzygającego dowodu. Walijewa, obecnie 19-letnia, wróciła do treningów, ale nie będzie mogła wystartować na igrzyskach w Mediolanie w 2026 roku.