Iwan Zaborski był jednym z ponad stu uczestników zawodów Six Days of France, które odbyły się początkiem kwietnia. Rosyjski ultramaratończyk w tracie sześciu dni przebiegł łącznie 650 920 mil (ponad 1047 kilometrów), co dało mu zwycięstwo w całej rywalizacji. Pobił on przy okazji rekord świata, który wcześniej wynosił 649,655 mil i należał do Belga Matthieu Bonne.
Rosjanin nie nacieszył się jednak długo rekordowym wynikiem. Międzynarodowa Federacja Ultramaratończyków (IAU) nie uznała jego wyczynu z powodu pokazania rosyjskiej flagi na mecie.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli
Federacja powołała się w tej kwestii na oświadczenie, w którym zaznaczyła, że Rosjanom i Białorusinom będzie można brać udział w zawodach w statusie neutralnym, ale wyniki i rekordy nie będą uznawane w przypadku demonstrowania narodowych symboli. Dodatkowo wykazano, że Zaborski jawnie okazywał wsparcie dla trwającej wojny w Ukrainie i działań Władimira Putina.
Zaborski w rozmowie z rosyjską gazetą "Komsomolska Prawda" wyraził swoje rozczarowanie decyzją IAU. - Zobaczyłem wiadomości, a potem wszedłem na stronę internetową federacji. Nie było to zbyt przyjemne, delikatnie mówiąc, kiedy najpierw powiedziało się jedno, a później zrobiło coś zupełnie innego - powiedział. Biegacz dodał, że nie miał problemów z dopuszczeniem do zawodów.
Zawody odbywały się pod egidą Międzynarodowej Federacji Ultramaratończyków, a nie IAU, która jednak rejestruje wszelkie rekordy i certyfikuje trasy.