Z legendą mieszanych sztuk walki udało nam się porozmawiać przy okazji gali UFC 295 w Nowym Jorku, która połączona jest w obchodami 30-lecia istnienia organizacji.
Royce Gracie 12 listopada 1993 roku zwyciężył pierwszy turniej Ultimate Fighting Championship, w którym reprezentował brazylijskie jiu jitsu. W zmaganiach obok niego wzięli udział także bokser, sumita, kickbokserzy czy mistrz savate. Członek galerii sław UFC wygrał jeszcze dwa turnieje (UFC 2 i UFC 4).
- Kiedyś walki to były konfrontacje stylów. My udowodniliśmy, że jiu jitsu jest najlepsze. Ludzie uczyli się jiu jitsu, a ludzie z jiu jitsu uczyli się kickboxingu. Teraz to się zmieniło. Teraz mamy konfrontacje zawodników i to jest największa zmiana - powiedział Gracie. - Teraz dodano niektóre rzeczy. Ciężko przewidzieć, który zawodnik wygra. Dodano ograniczenia czasowe i teraz to już nie są czyste walki, a w dużej mierze sportowe show.
Legenda MMA nie ma wątpliwości, że przełomowym i kluczowym momentem w 30-letniej historii UFC była pierwsza gala z 1993 roku. - Gdyby nie ona, teraz nie bylibyśmy w tym miejscu. Pamiętaj, że gdy mój brat ją organizował, to zmagał się w wieloma problemami, takie walki były nielegalne, nikt nie wiedział jak to zrobić, a do tego jeszcze w transmisji telewizyjnej. To było szalone. Nikt w to nie wierzył - wspomina ambasador Monster Energy.
Royce Gracie wskazał też, jaki czynnik jest kluczowy, aby odnieść sukces w sportach walki. - Znam polskich zawodników, wielu ma potencjał. Moja rodzina się rozwinęła, właśnie bo miała potencjał. My wywodzimy się z Brazylii, ale to w Stanach nas dostrzeżono. Jeśli w USA cię zobaczą, to cały świat cię odkryje - dodał.
Z Nowego Jorku dla WP SportoweFakty - Waldemar Ossowski
Wyjazd zorganizowany przez Monster Energy
Czytaj także:
Kowalkiewicz z kolejnym awansem w rankingu!
Głośny powrót do KSW. "Gigant" wzmacnia kategorię półciężką
ZOBACZ WIDEO: Poruszające słowa. Mamed Chalidow wskazał największego polskiego wojownika