Tybura świetnie zaprezentował się w pierwszej rundzie. Polak co prawda dał się trafić na początku walki, ale wyszedł z opresji, a gdy walka trafiła do parteru, doświadczony zawodnik z Uniejowa przejął w niej inicjatywę. Były mistrz organizacji M-1 Global zdobył dosiad i co rusz zadawał celne ciosy i łokcie, które trafiały do głowy Brazylijczyka.
W drugiej rundzie scenariusz powtórzył się. Tybura po dwóch minutach ponownie obalił rywala, a następnie rozbijał w parterze. W ostatnich kilkunastu sekundach Polak okrutnie porozcinał łokciami twarz rywala. Diniza przed porażka uratował gong. Zakrwawiony 33-latek z Kurytyby ledwo widział na oczy.
Przed trzecią rundą do oktagonu wszedł lekarz, aby ocenić, czy Jhonata Diniz jest w stanie kontynuować pojedynek. Decyzja mogła być tylko jedna - przerwanie walki i ogłoszenie zwycięstwa Tybury. Z takim obrotem spraw nie mógł pogodzić się Brazylijczyk, który miał pretensje o zbyt wczesne przerwanie starcia do lekarza i członków komisji stanowej.
Marcin Tybura w imponującym stylu wygrał 13. pojedynek dla UFC. Polak walkę na gali w Nowym Jorku przyjął z zaledwie dwutygodniowym wyprzedzeniem. 39-latek z Uniejowa jako pierwszy zadał porażkę Dinizowi w zawodowej karierze. Wcześniej ten miał na swoim koncie osiem zwycięstw.
ZOBACZ WIDEO: Wskoczył za Pudzianowskiego. Dostał rekordowe pieniądze