W ostatnich tygodniach trwała głośna saga z udziałem Mariusza Pudzianowskiego. W przestrzeni medialnej pojawiły się informacje, że "Pudzian" porozumiał się z federacją Fame, co mogło doprowadzić do jego odejścia z KSW. Ostatecznie jednak zdecydował się pozostać w największej polskiej organizacji MMA i 26 kwietnia zmierzy się z Eddie'em Hallem podczas gali XTB KSW 105 w Gliwicach.
Podpisanie umowy nieco uspokoiło emocje na linii Pudzianowski - władze KSW. Martin Lewandowski powiedział Arturowi Mazurowi z WP SportoweFakty, że jeszcze nie wszystko do końca się unormowało. - To, co się działo, to gdzieś tam wisi w powietrzu - podkreślił Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: "To gdzieś tam wisi w powietrzu". Szef KSW o relacjach z Pudzianowskim
Tymczasem Pudzianowski był gościem Mateusza Borka w Kanale Sportowym. Słynny dziennikarz przypomniał wojownikowi sportów walki, że jeszcze niedawno jego relacje z KSW wyglądały inaczej. Na walkę z Hallem została podpisana specjalna umowa.
- Mario, padło takie zdanie. "Był taki okres, w których ustalenia potwierdzaliśmy sobie na WhatsAppie czy przy obiedzie. Teraz to się trochę skomplikowało. Rodzaj zaufania został podważony i podpisaliśmy papier" - przypomniał Borek.
Pudzianowski potwierdził Borkowi, że na tę walkę został podpisany specjalny kontrakt. 48-latek przyznał tym samym, że okoliczności rzeczywiście się zmieniły.
- Podpisaliśmy umowę na tę jedną walkę z Eddiem Hallem. Potem jestem dalej wolnym zawodnikiem. Jeśli będzie nam po drodze, dalej siadamy z KSW i rozmawiamy - stwierdził Pudzianowski.
Dlaczego była potrzebna umowa? - Jak zaczynaliśmy, było tylko KSW. Wyskoczyło kilku innych graczy. To jest rynek i praca. Każdy chodzi do pracy. Przychodzisz tu do pracy. Ja lubię to robić, ale to moja praca. Każdy dostaje jakieś wynagrodzenie - dodał "Pudzian".