Michał Oleksiejczuk wrócił do rywalizacji podczas gali UFC 314, która odbyła się 12 kwietnia w Miami. Polak zmierzył się z Sedriquesem Dumasem i rozbił go ciosami w parterze już w pierwszej rundzie pojedynku.
Dla Michała Oleksiejczuka był to powrót na drogę zwycięstw po trzech przegranych z rzędu. Mimo kilku porażek Polak podczas spotkania z mediami po walce powiedział, że nie ciążyło mu one przy wyjściu do ostatniego pojedynku.
ZOBACZ WIDEO: Laura Grzyb zapytana, gdzie lepiej płacą. Odpowiedziała z bólem serca
- Nie odczuwam presji, bo jestem prawdziwym wojownikiem - stwierdził. - Przegrana czy wygrana, to nie ma znaczenia. Jestem gotów walczyć z każdym. Gdy dzwoni do mnie UFC, jestem gotowy do walki. Jestem wojownikiem. Do ostatnich dwóch walk wszedłem w zastępstwie na ostatnią chwilę. To nie jest dla mnie problem. Chcę być najlepszy.
Oleksiejczuk dodał również, że chciałby szybko wrócić do rywalizacji.
- Z moim zdrowiem jest wszystko w porządku. Mam bardzo prosty plan. Chcę wrócić do Polski, do mojej rodziny, moich córek. Muszę nieco odpocząć, a potem będę gotów do walki, bo nic mi nie doskwiera. Nie mam żadnej kontuzji. Czuję w sobie energię. Jedźmy z tym dalej - zakończył.
Polski fighter przygotowując się do ostatniej walki wyjechał do Brazylii, gdzie trenował w klubie Fighting Nerds. Atmosfera tego miejsca i treningi bardzo przypadły do gustu Oleksiejczukowi.
- Brazylia stała się moim drugim domem. Liczę na to, że wrócę do Brazylii za dwa miesiące. Taki mam plan - przyznał Polak.
Michał Oleksiejczuk ma za sobą szesnaście walk stoczonych w oktagonie organizacji UFC, w którym rywalizuje od roku 2017. Polak znany jest z dawania mocnych, efektownych pojedynków. W klatce UFC siedem razy wygrywał nokautując swoich rywali.