Walka Artura Szpilki z Errola Zimmermanem była jednym z największych hitów gali XTB KSW 105 w Gliwicach. Kibice nie mogli czuć się rozczarowani. To była krótka, ale pełna emocji walka, w której górą był Polak.
Były pięściarz był o krok od porażki. "Szpila" jednak w krytycznej sytuacji przejął kontrolę i będąc w parterze, założył duszenie trójkątne. Zimmerman już nie był w stanie wydostać się z tej pułapki i starcie zostało zakończone po niespełna dwóch minutach.
ZOBACZ WIDEO: Spektakularne zwycięstwo Artura Szpilki na KSW. Tak się do tego przygotowywał
Okazuje się, że niewiele brakowało, a walka by się nie odbyła. Szpilka szczerze przyznał, że miał myśli, by się wycofać, bo zaczęła szwankować jego psychika.
- Przed walką było dużo emocji. Miesiąc przed byłem o krok od zrezygnowania z tego. Nabrałem takiej presji w mojej głowie, że pomogła mi dopiero praca z psychologiem. Przychodziłem na trening, zaczynałem rozgrzewkę i wracałem, bo czułem, że nic nie potrafię - mówi w "Super Expressie".
Decyzja o nawiązaniu współpracy z psychologiem była trafna. Gwiazdor KSW uporał się z problemami, a potem mógł cieszyć się z trzeciego zwycięstwa w MMA. Następnego dnia poszedł do kościoła.
- Demony odeszły dwa tygodnie przed walką, ale to było chyba moje najważniejsze zwycięstwo. Zeszło ze mnie całe ciśnienie. W niedzielę od razu byliśmy w Gliwicach w kościele podziękować Bogu - przyznaje.
Artur Szpilka w MMA przegrał tylko raz. Rok temu został znokautowany przez Arkadiusza Wrzoska. Były pięściarz chciałby teraz stoczyć rewanż z utytułowanym kickbokserem.