"Nie mam pretensji do Eddiego Halla ani trochę, bo są emocje, ferwor walki itd." - napisał na wstępie posta Mariusz Pudzianowski. "A zapraszam jednego czy drugiego pana, co mówi o klepaniu i z cztery razy mu przyp……..e w tył i zapytam się, czy wie, gdzie jest" - dodał.
"Pudzian" wyraźnie dał do zrozumienia, że mocno przeżywa to, co działo się podczas gali KSW 105. Na wspomnianych słowach wpisu nie zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Nie jedna piłka, ale trzy! Zawodnicy PSG pokazali swoje umiejętności
"A znawcy niech sobie to zobaczą. Eddie robił, co robił, pierwszy raz wszedł do klatki - wygrał, ok, był lepszy. Ale gdzie był sędzia? Chyba w... (tutaj wpis się urywa)" - dodał Pudzianowski.
"150 kg chłopa głaskało, hymmm aż ukląkłem, a tu mi jeden czy drugi pier.......i" - podsumował wyraźnie rozjuszony.
Finał walki Pudzianowskiego z Hallem rozczarował wiele osób, w tym dyrektora KSW Wojsława Rysiewskiego.
- Czy widziałeś, żeby na przykład Mamed kiedyś klepał ciosy albo Michał Materla? Lub Adrian Bartosiński? Prawdziwi fighterzy nie klepią ciosów, taka jest prawda - powiedział na kanale "MMA - bądź na bieżąco".
Do tych słów ostro odniósł się w sieci były strongman.
"Może za podpisanie lukratywnego kontraktu mam sobie dać łeb rozbić? To się chyba Wam w du***ch poprzewracało! Ja wiem, gdzie są moje granice, a jak szukacie mięsa armatniego głupiego, to nie ten adres. Ja mam swoje granice. Wejdź choć raz do klatki i wtedy zabierz głos, bo teoria a praktyka to dwa różne pojęcia. Moje zdrowie jest ważniejsze niż struganie bohatera, że nie odklepię. MMA to mały epizod w moim życiu, który i tak długo trwa. A mam jeszcze wiele do zrobienia pożytecznego poza sportem" - napisał "Pudzian".