Mariusz Pudzianowski niedawno poniósł błyskawiczną porażkę (walka trwała 31 sekund) z Eddiem Hallem na gali XTB KSW 105. Polski wojownik jednak szybko wrócił do codzienności. "Dominator" od lat podkreśla, że sport to dla niego zabawa, bo przede wszystkim realizuje się w biznesie.
Niegdyś najsilniejszy człowiek na świecie prowadzi wiele interesów. Nie jest tajemnicą, że ma gospodarstwo rolne, a także sady. W ostatnich dniach najadł się wiele stresu. Przez drastyczny spadek temperatury mocno ucierpiała jego plantacja wiśni.
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski dzwonił do sędziego. Tomasz Bronder zdradza, jak wyglądała rozmowa
- Na niektórych plantacjach przymarzło 95 procent, a nawet do 100 procent. Zobaczymy, jak to będzie za dwa tygodnie - gdy zrobi się cieplej i zobaczymy, co nie spadnie. Chociaż jak patrzę na drzewo i widzę na nim 'rodzynki' zamiast wiśni... Próbowaliśmy wzmocnić to jakimś hormonem, ale moim zdaniem 95 procent spadnie - powiedział Pudzianowski w programie "Pytanie na śniadanie" w TVP.
Jeżeli sprawdzi się czarny scenariusz, to Pudzianowski poniesie ogromne straty. Z takim samym problemem zmaga się wielu polskich rolników i sadowników. Na szczęście prognozy na najbliższe dni są optymistyczne i jest duża szansa, że przymrozki już nie wrócą.
Mariusz Pudzianowski nie zajmuje się uprawą samodzielnie. Wspierają go robotnicy, którzy są hojnie wynagradzani za swoją pracę. - Samemu się tym nie zajmuję. Za dużo mam tego wszystkiego, żeby samemu to robić. Gdy przychodzi okres pryskania, to wsiadamy z chłopakami w ciągniki i robimy to na trzy maszyny. I pryskamy po 10-12 godzin, żeby to zrobić - wyjawił "Dominator".
Mimo trudności, Pudzianowski nie traci nadziei na poprawę sytuacji. Jego miłość do sadownictwa i rolnictwa, odziedziczona po ojcu, motywuje go do dalszej pracy i poszukiwania rozwiązań.