Michał Oleksiejczuk (21-9) dał polskim kibicom powód do dumy, wygrywając w imponującym stylu podczas gali UFC 319 w Chicago. Polak znokautował doświadczonego Geralda Meerschaerta (37-20) już w pierwszej rundzie, notując jedno z najważniejszych zwycięstw w swojej karierze.
Czegoś takiego nie przeżyłem. Spędziłem dzień z Radkiem Paczuskim
Od pierwszego gongu Oleksiejczuk ruszył do przodu, narzucając rywalowi swoje tempo. Polak trafiał czysto mocnymi uderzeniami w stójce, spychając Meerschaerta pod siatkę. Amerykanin, który słynie z umiejętności parterowych i jest rekordzistą UFC pod względem poddań w wadze średniej, nie miał okazji do sprowadzenia walki.
Już po niespełna trzech minutach Oleksiejczuk wyczuł moment. Seria celnych ciosów - szczególnie potężna prawa ręka – poważnie naruszyła rywala. Polak błyskawicznie poszedł za ciosem, dołożył kolejne uderzenia i zmusił sędziego do przerwania pojedynku przy czasie 3:03 pierwszej rundy.
POLAND STAND UP #UFC319
— UFC Europe (@UFCEurope) August 17, 2025
@OleksiejczukUFC gets it done in one vs Gerald Meerschaert pic.twitter.com/sGqUlYfTC0
To nie pierwszy raz, kiedy Oleksiejczuk kończy rywala w tak efektowny sposób. Polak znany jest z agresywnego stylu i mocnych ciosów, które często rozstrzygają o losach pojedynku w początkowych minutach. Dla Meerschaerta, który ma na koncie ponad 50 zawodowych występów, była to bolesna porażka, bo nie zdążył w ogóle rozwinąć swojego planu taktycznego.
Dzięki temu zwycięstwu Oleksiejczuk ponownie przypomniał o sobie w wadze średniej UFC. Jego szybkie i widowiskowe nokauty sprawiają, że coraz głośniej mówi się o starciach z rywalami z czołówki. Wygrana nad tak doświadczonym zawodnikiem, jak Meerschaert, otwiera przed nim nowe możliwości w organizacji.