Starcie Jacka "Murana" Murańskiego z Krzysztofem "Żołnierzem" Rytą było jednym z najbardziej oczekiwanych pojedynków gali Prime MMA 14. Zawodnicy zmierzyli się w boksie na nietypowych zasadach - Murański mógł korzystać z elementów dirty street boxingu, a Ryta walczył w cięższych rękawicach i z ograniczonym zakresem ciosów.
56-letni Murański i 34-letni Ryta od miesięcy pozostawali w konflikcie, a walka miała być jego finałem.
Od początku młodszy "Żołnierz" przejął inicjatywę. Już w pierwszej rundzie zasypywał rywala ciosami, spychając go do defensywy. "Muran" próbował odpowiadać pojedynczymi uderzeniami, ale przewaga szybkości i siły była po stronie Ryty.
Druga runda przyniosła rozstrzygnięcie. W jej pierwszych sekundach Ryta posłał Murańskiego na deski, a chwilę później po kolejnej serii ciosów sędzia znów musiał liczyć 56-latka. Na niespełna minutę przed końcem rundy Ryta ruszył do ostatecznego ataku - mocne kombinacje sprawiły, że sędzia przerwał pojedynek.
- Te główki dwa razy jak trafił, zdziwiłem się, że weszły - powiedział Ryta o tym, czy czuł jakieś zagrożenie ze strony rywala. - Gruba krecha, blokuję go wszędzie, gdzie się da - skwitował konflikt z "Muranem".
ZOBACZ WIDEO: Jednoznacznie wyznanie Roberta Kubicy. "Nie tęsknię za padokiem Formuły 1"