19 lipca Dustin Poirier po raz ostatni wszedł do klatki organizacji UFC. Amerykanin starł się w niej z Maxem Hollowayem i musiał uznać jego wyższość w walce.
Jeszcze przed tym wydarzeniem Poirier zapowiedział, że będzie to jego ostatni pojedynek w karierze. Organizacja UFC specjalnie dla niego przygotowała galę w Luizjanie, z której pochodzi i od początku promowała ją, jako pożegnalny event dla Poiriera.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"
Amerykanin dotrzymał słowa i po walce pożegnał się z publicznością. Nie była to jednak dla niego łatwa decyzja. W serwisie X jeden z fanów zapytał Poiriera o to, jak bardzo tęskni za występami w oktagonie.
"Każdego dnia, gdy tylko otwierałem oczy. Robiłem to od dwóch dekad, poświęcałem temu moje życie... Część mnie umarła" - odpisał Poirier.
Odejścia na emeryturę zawodników MMA często kończą się szybkimi powrotami do klatek. Dana White, szef organizacji UFC, powtarza jednak zawsze, że jeśli jakiś zawodnik sam zaczyna mówić o zakończeniu kariery, najpewniej faktycznie powinien to zrobić. Poirier na razie pozostaje nieaktywnym zawodnikiem, ale w wywiadach wspominał już o tym, że byłby chętny na starcie pięściarskie.
Dustin Poirier rywalizował zawodowo od roku 2009. Stoczył 40 pojedynków, z których 30 wygrał. Zdobył tymczasowy pas mistrzowski wagi lekkiej UFC, ale nigdy nie udało mu się wywalczyć pełnoprawnego tytułu. W oktagonie pokonywał tak wielkie nazwiska, jak: Conor McGregor, Michael Chandler, Max Holloway, Eddie Alvarez czy Justin Gaethje.