Po walce z Michałem Materlą Amerykanin był wyraźnie niepocieszony. - Nie powinno dojść do czwartej rundy, dogrywki. Tak, sprowadził mnie do parteru i kontrolował w czwartej rundzie, ale tej wydaje mi się, że tej rundy po prostu nie powinno być. Wygrałem dwie pierwsze rundy, mogę mu oddać to, że wygrał trzecią, ale nie zrobił mi zbytniej krzywdy. Poczułem się urażony i uważam, że nie zostałem potraktowany fair. Właśnie dlatego po trzeciej rundzie przechadzałem się po ringu zachowując się jak zwycięzca tej pieprzonej walki, naprawdę myślałem, że wygrałem. Spójrzcie na jego twarz i na moją, zadałem mu więcej obrażeń, w parterze też. No ale co zrobić...
Zapytany o poziom swoich przeciwników na galach KSW, Grove przyznał, że są w czołówce światowej, ale nie są najlepsi. - Wydaje mi się, że Materla i Khalidov powinni być w stanie powalczyć z niektórymi zawodnikami w UFC. Może nie takimi jak Anderson Silva czy Chris Weidman, ale mogliby zamieszać. Jeśli by tam walczyli i się rozwijali, jest szansa, ale wszystko trzeba robić powolutku, małymi kroczkami.
Na do widzenia utalentowany zawodnik w mało wyszukanych słowach podsumował plany na najbliższą przyszłość. - Czas się schlać. Napić się polskiego piwa i polskiej wódki. A poza tym chcę rewanżu!
Należy dodać, że włodarze KSW nie są zbytnio zainteresowani rewanżem, chętnie ujrzeliby za to pojedynek w składzie Melvin Manhoef - Kendall Grove, z czego ten drugi nie wydawał się być zadowolony.