Łukasz Jurkowski po KSW 26: Koniec trylogii. Król wraca na swoje miejsce

[tag=34948]Łukasz Jurkowski[/tag] podsumował na swoim blogu ostatnią galę [tag=29373]KSW[/tag], która odbyła się na warszawskim Torwarze. Dziennikarz i komentator gal MMA uważa, że wprowadzenie klatki na imprezach KSW jest konieczne.

W tym artykule dowiesz się o:

Jurkowski to zwycięzca pierwszego turnieju KSW i jedna z ikon polskiej federacji. Po zakończeniu kariery, w 2011 roku, "Juras" w pełni oddał się pracy dziennikarza i komentatora mieszanych sztuk walki. - Technicznie po raz kolejny dostaliśmy odpowiedź, że klatka w KSW jest już po prostu wymogiem. To nie był również najlepszy dzień sędziego Łukasza Porębskiego. Obserwuję Łukasza już trochę, więc nie robiłbym wielkiej tragedii. Brakuje doświadczenia, ale ma przyszłość jako ringowy. To trudna robota - piszę Jurkowski na swoim blogu.

"Juras" był również pod wrażeniem walki wieczoru gali: - Kolejna wojna w ringu, kolejna wisząca na włosku wygrana. Jakim cudem on to przetrwał pozostaje tajemnicą nie mniejszą niż zaginiony Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych. Świetna walka w wykonaniu Materli, ale warto też podkreślić dobrą postawę rywala. Koniec trylogii. Król wraca na swoje miejsce.

Największym rozczarowaniem gali Łukasz Jurkowski określił pojedynek pań. "Juras" ze szczególną krytyką odniósł się do Iryny Shaparenko, która do KSW 26 była niepokonana. - Co do Ukrainki. Pomyliła chyba ring MMA z klubem Platinium, gdzie miała udać się na after party. Tam też można zaprezentować swoje wdzięki, a jak przesadzi się z procentami… podobnie wyglądają starcia na pięści - skomentował postawę zawodniczki z Ukrainy Jurkowski. 
 
Źródło: Juras Blog

Komentarze (0)