Muszę być gotowy, żeby wygrywać w UFC - rozmowa z Marcinem Bandlem, zawodnikiem MMA

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marcin Bandel to jeden z polskich zawodników, którzy są przymierzani do występów w [tag=30134]UFC[/tag]. W wywiadzie "Bomba" opowiada o swoich przygotowaniach do walki oraz porównuje polską i niemiecką scenę MMA.

W tym artykule dowiesz się o:

Bandel kolejny pojedynek stoczy 3 maja na gali La Familia Fight Night 5, a jego rywalem będzie Musa Jangubaev. Łodzianin w zawodowej karierze wygrał jedenaście walk z rzędu, kończąc rywali przez poddania już w pierwszych rundach. "Bomba" w 2013 roku stoczył dwa pojedynki w Polsce, wygrywając z Piotrem Wysockim i Szymonem Duszą. Waldemar Ossowski: Jak samopoczucie przed walką z Musą Jangubaevem?

Marcin Bandel: Dobrze, trenuje bardzo ciężko i dużo sparuję. Będę świetnie przygotowany do walki.

Czego obawiacie się najbardziej ze strony Janbugaeva?

- Nie skupiam się na jego mocnych punktach, a bardziej polegam na moich.

Czy majowa walka może być pana ostatnim przystankiem przed podpisaniem kontraktu z UFC?

- Podpisać kontrakt z UFC nie jest aż tak ciężko. Zdecydowanie ciężej jest się tam utrzymać. Muszę być gotowy, żeby tam walczyć i wygrywać. Trzy z czterech ostatnich walk stoczył pan za granicą? Czy ostatnio pojawiały się jakieś oferty z naszego kraju?

- Pojawiły się jakieś, ale chce walczyć też za granicą.

Jak zapatruje się pan na powrót Fighters Areny? 

- Na razie jestem w USA, więc ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Z właścicielem Fighters Areny, Marcinem Jesiotrem, zawsze się mi dobrze współpracowało.

Posiada pan imponującą serię jedenastu zwycięstw przez poddania? Kto odpowiada za pańskie umiejętności grapplerskie?

- Ze moje przygotowania odpowiada wiele osób, począwszy od Przemysława Gnata, Roberta Drysdale, a kończąc na moich kolegach z Zenith Łódź.

Z kim z polskiej czołówki zawodników pańskiej kategorii chciałby się pan skonfrontować?

- Nie mam jakiś chorych ambicji konfrontowania się z polską czołówką. Wolę żebyśmy sobie pomagali i obijali obcokrajowców.

Jest pan w o tyle komfortowej sytuacji, że może ocenić polską i niemiecką scenę mieszanych sztuk walki. Według pana, która z nich jest obecnie na wyższym poziomie?

- Jeżeli chodzi o MMA to Polska jest bardziej rozwinięta. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wyszkolenie stójkowe, to lepsi są jednak Niemcy. Kompletne MMA, wraz z całym systemem i zapleczem, mają zaś Stany Zjednoczone.

Czy w Niemczech jest pan już rozpoznawalnym zawodnikiem MMA?

- Wydaje mi się, że dużo ludzi mnie zna. Jednak MMA wciąż jest tam trochę undergroundowe i dla nich jest to brutalny sport. Przeciętni ludzie bardziej interesują się K-1 czy boksem.

Ma pan menadżera, który przyczynił się do kilku kontraktów z UFC. Jak ważna jest postać takiej osoby w karierze zawodnika MMA?

- Każda postać w zespole jest ważna. Musisz mieć silny zgrany team, żeby wszystko dobrze funkcjonowało.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)