"Książę z Cieszyna" i 22-latek z Tychów podbijają świat. Polska jedną z potęg MMA?

MMA to wciąż rozwijająca się dyscyplina sportu, która w oszałamiającym tempie robi furorę w Polsce, głównie dzięki federacji KSW. Teraz polscy zawodnicy zaczynają liczyć się także na światowej scenie.

Wakacyjna przerwa zwiększyła głód u fana MMA nad Wisłą, jeżeli chodzi o gale i sukcesy rodaków poza granicami kraju. Jak na razie wydaje się, że powodów do narzekań kibice mieć nie mogą, a wręcz przeciwnie, sukces goni sukces.
[ad=rectangle]
Pomimo, że w Polsce mamy według większości ekspertów najlepszą organizację MMA na świecie, to w tym akurat przypadku pominiemy aspekt KSW i ostatniej gali w Szczecinie. Tego samego dnia, 4 października, fan wszechstylowej walki wręcz w Polsce stanął przed poważnym dylematem, bowiem w stolicy Szwecji walczyła trójka Polaków na gali UFC. Niestety wydarzenie w Sztokholmie nie zaczęło się za dobrze, bo jeszcze przed otwarciem gali KSW 28 do Polski doszła wiadomość o porażce przez nokaut Marcina Bandela. Potem było już jednak tylko lepiej. Krzysztof Jotko w świetnym stylu zdominował Tora Troenga i dopisał do swojego rekordu drugie zwycięstwo w najlepszej organizacji świata. W jednej z głównych walk wieczoru w oktagonie Ultimate Fighting Championship zadebiutował były mistrz federacji KSW w wadze półciężkiej, Jan Błachowicz. Pierwszy występ "Cieszyńskiego Księcia" dla organizacji braci Feritita był najbardziej wyczekiwaną walką w rodzimym środowisku MMA. Każdy, kto choć trochę zna Błachowicza, wiedział, że ma on potencjał nie tylko na utrzymanie się w szeregach UFC, ale także by wywalczyć tam dużo więcej.

Zawodnik Ankosu Zapasy Poznań swoim występem zaszokował świat i ekspertów branżowych, a Ilir Lafiti padł pierwszą "ofiarą" zawodnika pochodzącego z Cieszyna. Debiut Polaka odbił się dużym echem w światowych mediach, a jego samego już zaczęto zestawiać z samą czołówką dywizji do 93 kilogramów. Trzeba przyznać, że decyzja Błachowicza o opuszczeniu KSW była jak najbardziej słuszna, gdyż nie miał on tam perspektywy rozwoju, a rywali godnych walki z nim zaczynało już brakować. Z niecierpliwością czekamy więc na kolejny występ Jana Błachowicza w UFC.

Z Ultimate Fighting Championship przenosimy się do drugiego potentata MMA w Stanach Zjednoczonych - Bellatora. Tam na jedną z gwiazd wyrasta młody zawodnik wagi lekkiej, urodzony w Tychach, Marcin Held. 26 września Polak został turniejowym mistrzem Bellatora w wadze lekkiej, pokonując w finale Patricky'ego Freire. Dzięki temu zwycięstwu Held zyskał 100 tysięcy dolarów i został oficjalnym pretendentem do pasa mistrzowskiego. Talent Polaka został dostrzeżony jednak dużo prędzej. 22-latek poprzednio już dwukrotnie próbował wygrać turniej amerykańskiej organizacji, debiutując w niej już w wieku 19 lat! Za pierwszym razem przegrał z późniejszym mistrzem Michaelem Chandlerem, za drugim był już w finale, by za trzecim osiągnąć największy sukces w swojej karierze i historyczny triumf w polskim MMA.

Sukcesy Błachowicza i Helda mocno podkreślają znaczenie Polskich zawodników na świecie. Wydaje się, że z biegiem czasu może być jeszcze lepiej, a nie zapominajmy, że w Polsce mamy własną potęgę i dla wielu fighterów występ w niej to marzenie. Czy MMA w końcu zostanie kojarzone z dyscypliną czysto sportową? O tym zadecydują najbliższe lata, ale wspomniane triumfy Polaków mogą temu tylko pomóc.

Waldemar Ossowski 

Komentarze (0)