Łukasz Jurkowski: Jędrzejczyk przywiezie pas UFC, wygra przed czasem

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka

W nocy z soboty na niedzielę zawodniczka Arrachionu MMA Olsztyn stanie przed życiową szansą. Były wojownik, a obecnie trener i komentator, mocno wierzy w jej sukces.

Już tylko godziny pozostały do walki Joanny Jędrzejczyk (bilans 8-0) z Carlą Esparzą (11-2) o mistrzostwo UFC w wadze słomkowej. Można tylko ubolewać, że tego starcia - na gali UFC 185 w Dallas - nie będzie można zobaczyć w żadnej polskiej telewizji. Mówimy wszak o wydarzeniu bez precedensu.

- To trzeba powiedzieć. Będziemy świadkami najważniejszej walki w historii polskiego MMA - rozpoczyna rozmowę z naszym serwisem Łukasz "Juras" Jurkowski, były zawodnik, a obecnie trener i komentator.
[ad=rectangle]
Jędrzejczyk przebojem wdarła się do Ultimate Fighting Championship. Po niespełna ośmiu miesiącach od debiutanckiej walki dla federacji Dany White'a dostała szansę stoczenia pojedynku o pas.

W lipcu 2014 r. Polka pokonała - jednogłośnie na punkty - Brazylijkę Julianę Limę. W drugiej walce w UFC poprzeczka powędrowała w górę. Jędrzejczyk znów jednak sobie poradziła, wygrywając z niepokonaną zawodniczką z Kraju Kawy - Claudią Gadelhą (niejednogłośną decyzją).

Teraz czeka na nią mistrzyni wagi słomkowej Carla Esparza. Amerykanka z irlandzko-ekwadorsko-meksykańskimi korzeniami po raz pierwszy przystąpi do obrony pasa UFC. Czy Polka odbierze jej tytuł? Łukasz Jurkowski jest optymistą.

- Będzie bardzo dobrze, jeżeli Aśka przywiezie do Polski pas mistrzowski UFC - mówi. A za moment się poprawia: - Przywiezie go!

Będą się bić przez 25 minut?

Warto podkreślić, że - jak każdy pojedynek o pas UFC - będzie to starcie na dystansie aż pięciu rund. Kilka dni temu na gali FEN 6 we Wrocławiu przekonaliśmy się, jak wyczerpujący to dystans. Tymoteusz Świątek po czterech starciach był już kompletnie wyczerpany i został ciężko znokautowany w ostatniej odsłonie przez Portugalczyka Victora Marinho.

Jak podkreśla "Juras", Jędrzejczyk będzie gotowa nawet na 25 minut. - To pojedynek mistrzowski i myślę, że tutaj kondycja może zaważyć. Ta zaś jest bezwzględnie po stronie Aśki Jędrzejczyk - mówi nam zwycięzca pierwszej gali KSW.
[nextpage]Pojedynek Amerykanki z Polką to konfrontacja dwóch stylów walki. Jędrzejczyk wywodzi się z muay thai, specjalizuje się w stójce. Z kolei Esparza bazuje na zapasach. Z łatwością sprowadza rywalki do parteru i tam szuka okazji do zakończenia pojedynku.

- Te jej obalenia są groźne, bo to wysokiej klasy zapaśniczka. Aśka na pewno w parterze się znajdzie. Pytanie jest następujące: na ile Esparza będzie w stanie ją w tej płaszczyźnie "skontrolować"? - kontynuuje rozmowę ze SportoweFakty.pl Łukasz Jurkowski.

Znokautuje Esparzę?

Gdy zapytaliśmy go o scenariusz na sobotnią walkę w Dallas, odpowiedział następująco: - Jeżeli przez dwie rundy Esparza nie "skontroluje" Aśki w parterze, to Polka będzie coraz częściej dochodzić do głosu. Stawiam nawet, że wygra przed czasem - podkreśla "Juras".

Sama Jędrzejczyk przed sobotnią walką wygląda na osobę przekonaną o swojej wyższości. Gdy doszło do "face to face" z Esparzą, podeszła bardzo blisko, próbowała wywrzeć presję na mistrzyni. Amerykańska dziennikarka zapytała Polkę, skąd u niej tyle pewności.

- Bo jestem z Polski. To dlatego - odparła olsztynianka ze śmiechem. - Pracuję ciężko, nie poddam się. Gdy spojrzałam jej w oczy, wyczułam, że trochę się mnie boi - dodała. Esparza nie przejęła się zbytnio zachowaniem naszej wojowniczki. - Ona myśli, że się przestraszyłam. Mam nadzieję, że mnie nie docenia - mówiła mistrzyni UFC.

Dla niektórych kibiców jest... anonimowa

Wygrana Jędrzejczyk w Dallas byłaby niesamowitym sukcesem. Czy to będzie kolejny "milowy krok" w polskim MMA? - Może nie taki wielki boom jak po pierwszej walce Mariusza Pudzianowskiego. Na pewno jednak byłby to kolejny impuls w polskim MMA - przyznaje Łukasz Jurkowski. - Byłoby to dobre także dla tych kibiców, którzy znają MMA głównie z gal KSW. Aśka tam nie walczyła, więc dla nich jest... trochę anonimowa. Jej wygrana może zainteresuje ich szerzej tą dyscypliną - kończy "Juras".

Źródło artykułu: