Popis polskich "młodych wilków". KSW postraszyło w Halloween

Materiały prasowe / KSW
Materiały prasowe / KSW

Powoli opadają emocje po pierwszej gali KSW poza granicami Polski. W Londynie praktycznie wszystko udało się polskiej federacji, to był pokaz siły ze strony duetu Kawulski i Lewandowski. Show tego wieczoru skradli młodzi Polacy.

Kapitalna też tego wieczoru była Polonia, która dopingowała swoich rodaków tak, jak nigdy tego nie zrobiono w żadnej hali w Polsce. 10 tysięcy widzów w Wembley Arenie to z pewnością pierwszy sukces organizacyjny KSW. Reszta plusów leży też po stronie jakości walk, czyli tej sportowej odsłonie wydarzenia.

Porażka "Pudziana" to nie tragedia

Mariusz Pudzianowski od samego początku miał być magnesem, który przyciągnie kibiców do hali i przed telewizory. Tak też było, "Pudzian" spełnił swoje zadanie. Przed pojedynkiem chyba zbyt mocno uwierzono w to, że jest on w stanie spokojnie kontrolować walkę z Peterem Grahamem. Bukmacherzy wystawili kuszącą ofertę na doświadczonego Australijczyka, a ten udowodnił, że jest lepszy od gwiazdora KSW. Weryfikacja wreszcie musiała nastąpić. Czy "Pudzian" dostanie jeszcze szansę walki o pas wagi ciężkiej? Ta kwestia nie jest przesądzona, Równie dobrze to starcie mogło potoczyć się inaczej, czasami decydująca jest dyspozycja dnia. "Pudzian" przegrał, ale przecież nie pierwszy raz w karierze. Porażki są wliczone w ten sport, należy z niej wyciągnąć wnioski.

Ależ wieczór! 8 walk przed czasem, poszło szybko

Mało kto chyba spodziewał się, że gala potoczy się tak szybko. Jak się okazało, tylko walka otwarcia pomiędzy Leszkiem Krakowskim i Andre Winnerem dotrwała do decyzji. Później mieliśmy albo efektowne nokauty, albo poddania. Kapitalnie w stolicy Wielkiej Brytanii zaprezentowali się ci, na których KSW może opierać przyszłość swojej federacji. Najpierw Mateusz Gamrot zdemolował niepokonanego Pireava i pokazał, jak wielki drzemie w nim potencjał. Duet Kawulski i Lewandowski musi bardzo przyłożyć się do tego, aby "Gamer" nie wypłynął za ocean, bo z takim potencjałem zawodnika w Polsce ciężko szukać. Podobne słowa pochwały należy skierować pod adresem Borysa Mańkowskiego. "Diabeł Tasmański" nie pozostawił złudzeń Amerykaninowi na to, że pas KSW może być jego. Do tego Tomasz Narkun  również przyleci do kraju z pasem mistrzowskim. "Zyrafa", choć jest znakomitym grapplerem, postanowił rozprawić się z Goranem Reljicem w stójce. To zwycięstwo to nie niespodzianka, ale sposób w jaki Polak zakończył walkę już owszem. Teraz Narkuna w KSW musi obawiać się każdy.

Konkurencjo! Patrz i podziwiaj!

Może KSW w porównaniu z UFC pod względem całościowym przegrywa z kretesem, ale z pewnością największa organizacja na świecie pod kilkoma względami ma się czego uczyć też od Polaków. Najpierw KSW na swoim podwórku udowodniło, że amerykańska organizacja nad Wisłą nie ma szans na zdobycie rynku, a teraz pokazało, jak wypełnić Wembley Arenę. Dobór miejsca na debiut zagraniczny został przez Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego trafiony w "10". To Polonia w 80 proc. wypełniła halę w Londynie i to był klucz do sukcesu tego wydarzenia. Gdyby pójść tą drogą, to być może kolejna zagraniczna gala odbędzie się w Stanach Zjednoczonych, gdzie od lat mieszka jeszcze większa grupa polskich emigrantów? Jeżeli chodzi o rynek w Wielkiej Brytanii to z pewnością tamtejszy gigant, organizacja BAMMA drży, aby na debiucie w Londynie zakończyła się przygoda zagraniczna KSW. Takiego widowiska Anglicy z pewnością nie robią, a fani z tego kraju z czasem mogą pokochać KSW, tak jak stało się to w Polsce. W tym przypadku wydaje się to bardzo realne, gdyż zwycięstwa odnieśli przecież lokalni bohaterowie - James McSweeney, Jim Wallhead czy Oli Thompson.

Debiut w Halloween w Londynie to duży sukces KSW, którym należy się cieszyć. To jednak nie koniec emocji z wielkim MMA w Polsce. Już 28 listopada gala, która może przebić nawet londyńską imprezę - KSW 33 z hitową walką Chalidow vs Materla.

Waldemar Ossowski
Autor na Twitterze: Obserwuj@PolskieMMA 

Komentarze (0)