"Żyłem jak idiota". Jon Jones wraca do MMA. Spokorniał, czy będą kolejne afery?

Michał Fabian
Michał Fabian
Przy okazji wyszły na jaw ciekawe fakty. Menedżer przyznał, że Jones kiedyś nie należał do tytanów pracy. - Gdy Jon nie ma walki, przez większość czasu nie trenuje w ogóle. Nie podnosi ciężarów, nie ćwiczy jiu-jitsu, boksu, niczego. Teraz po raz pierwszy jest inaczej. Nie ma zakontraktowanej walki, jest w Albuquerque, ale cały czas trenuje. Po raz pierwszy naprawdę wkłada w to trochę pracy - dodaje Kawa. Jeśli to prawda, nie jest to dobra wiadomość dla rywali. Oznaczałoby to bowiem, że Jones wróci silniejszy niż kiedykolwiek.

Którą wersję Jonesa zobaczymy?

Pozostaje jednak pytanie o jego kondycję psychiczną. Amerykańskie portale z przekąsem zauważają: Jones to wojownik, któremu nikt nie potrafił odebrać tytułu (owszem, przegrał raz, ale przez dyskwalifikację, za nieprawidłowe ciosy łokciami - w walce z Mattem Hamillem), ale... za to on potrafił odebrać go sobie sam. Swoimi wybrykami. Czy więc warto wierzyć w jego słowa o przemianie?

"Jon Jones powraca, ale jakiej jego wersji powinniśmy się spodziewać?" - pytają dziennikarze portalu mmajunkie.com. Czy "Bonesa" wzorowo wypełniającego postanowienia sądu, spotykającego się z dzieciakami i przestrzegającego ich przed złymi decyzjami w życiu, a zarazem unikającego problemów i afer? "Czy może będzie to ten sam stary Jones, Mr. Tweet-and-Delete?" - pytają, nawiązując do jego wielu nieprzemyślanych wpisów na Twitterze, które następnie szybko usuwał.

Pytanie pada w odpowiednim momencie. Już bowiem Jones - krótko po pozytywnej dla niego decyzji UFC - zdążył wdać się w kuriozalną potyczkę słowną na Twitterze z Danielem Cormierem. Obaj mają "na pieńku" od dłuższego czasu. Zanim stoczyli walkę w styczniu br. (Jones wygrał jednogłośnie na punkty - była to jego ostatnia obrona przed zawieszeniem), pobili się podczas konferencji prasowej. "Bones" nie może przeboleć, że pod jego nieobecność Cormier zdobył wakujący pas, po wygranej z Anthonym "Rumble" Johnsonem.

To oczywiste, że Dana White prędzej czy później doprowadzi do drugiej potyczki Jones - Cormier. Były czempion jest jednak bardzo niecierpliwy. W ostatnich dniach zaczął prowokować 36-letniego rywala i zapraszać go do walki poza oktagonem UFC. A że Cormier nie pozostał dłużny, to kibice mieli okazję obserwować żenującą sprzeczkę w sieci.

Wulgarna potyczka na Twitterze

"Mógłbym walczyć z Danielem w salce zapaśniczej. John Smith może być naszym sędzią. Po prostu staram się odzyskać to, co jest moje" - napisał "Bones". "Mogę być w Nowym Meksyku za kilka godzin" - to odpowiedź aktualnego mistrza UFC w wadze półciężkiej. "Będę czekać" - odpisał Jones, podając adres ośrodka treningowego w Albuquerque. "Jesteś w drodze, c**o?" - dopytywał się Cormiera w kolejnym wpisie. Ten zaś stwierdził, że nie został wpuszczony do środka, zamieszczając zdjęcie, które rzekomo zrobił pod wspomnianym gymem. "Czy ten idiota naprawdę przerobił fotkę w Photoshopie?" - dociekał Jones. Dziecinada.


Do ich walki na gali UFC teoretycznie mogłoby dojść wczesną wiosną 2016 roku. Jones jest w treningu, pała żądzą zemsty. Pojawia się jednak problem. Cormier poprosił o kilka miesięcy przerwy. - W 2015 roku walczyłem z Jonesem, Anthonym Johnsonem i Alexandrem Gustafssonem. Z najtwardszymi gośćmi w tej kategorii, w ciągu dziesięciu miesięcy, mając 36 lat. W ciągu dwóch lat walczyłem siedem razy w UFC. Potrzebuję trochę czasu, by spędzić go z rodziną i odpocząć. Myślę, że na to zasłużyłem - podkreśla Cormier. Jeśli więc szefowie federacji przychylą się do jego prośby, to Jones będzie musiał poczekać na szansę na odzyskanie pasa.

Powracający do UFC gwiazdor ma już za to pierwszy sukces na koncie. Pozyskał sponsora. Zaufał mu GAT, produkujący odżywki dla sportowców. - Jestem wdzięczny, że tak olbrzymia marka została moim sponsorem - podkreślił były mistrz. W ostatnich latach odwróciło się od niego wiele koncernów (m.in. MuscleTech, Gatorade, Nike czy Bud Light). Bolesna była zwłaszcza strata kontraktu z Reebokiem, który został podpisany zaledwie kilka miesięcy przed feralnym incydentem w Nowym Meksyku.

KSW pobije świat? Właściciel federacji mówi o ekspansji
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×