Do Monterrey Fabiński (12-2-0) wybrał się ze swoim trenerem Robertem Joczem. Na miejscu zameldował się 10 listopada. Wszystko po to, by zaadaptować się do warunków.
- Wiadomo, że pierwsze dni trzeba było po prostu odchorować, ale na szczęście przylecieliśmy do Meksyku odpowiednio wcześniej, żeby wszystko się unormowało. Jest już dobrze, nie mogę narzekać i nie mogę doczekać się wejścia do oktagonu - mówi WP Sportowe Fakty Fabiński.
Po zwycięskim debiucie przeciwko Garrethowi McLellanowi na UFC w Krakowie (11 kwietnia tego roku), Fabiński postanowił wrócić do kategorii półśredniej i zapowiada, że to właśnie z tą dywizją wiąże swoją przyszłość.
- Na tę chwilę Bartek Fabiński pozostaje zawodnikiem kategorii półśredniej. Razem moim trenerem Robertem Joczem uznaliśmy, że to jest kategoria, w której powinienem szukać swoich szans ze względu na moje warunki fizyczne. Ścinanie wagi zmierza w dobrą stronę, praktycznie już ocieram się o limit. Wszystko dzięki temu, że od jakiegoś czasu pracuję z dietetykiem - tłumaczy.
Rywalem Polaka będzie Amerykanin Hector Urbina (17-8-1). "Polski Rzeźnik" z respektem mówi o przeciwniku, ale jak zwykle zapowiada, że zamierza dyktować warunki w tym pojedynku.
- Należę do zawodników, którzy nie lubią mówić o taktyce przed pojedynkiem. Wszystko wyjaśni się w klatce. Rywal jest trochę bardziej doświadczony ode mnie, stoczył więcej pojedynków, jest groźny. On lubi w trakcie walki "chodzić" po klatce, dlatego trzeba wywrzeć na niego presję i narzucić swój styl, swoje tempo, żeby zniwelować jego atuty - tłumaczy.